Ks. Prałat Wołek –
Wacławski.
Wspomnienie.
45 rocznica śmierci.
Ks. Jan urodził się 20 lutego 1891
roku w Będziemyślu z rodziców Julii z Idzików Wołkowej i Stanisława Wołka jako
najstarszy z dziewięciorga rodzeństwa.
Był niezwykle zdolnym dzieckiem. Podobno w wieku pięciu lat zaczął
czytać i rachować, aby po dwóch latach rozpocząć naukę od razu w II klasie
czteroletniej galicyjskiej szkoły
ludowej w Sędziszowie. Podlegała ona Radzie Szkolnej Okręgowej z Rzeszowa. Nie
sposób zapomnieć, że po ukończeniu ówczesnej podstawówki, za namową jej
kierownika i za zgodą rodziców, wybijający się uczeń rozpoczął naukę w 8-letnim
gimnazjum klasycznym w Dębicy. Ukończył je
z przekonaniem, że jego powołaniem jest filozofia. Szkoła ta kładła nacisk na
naukę łaciny i greki. Po maturze, którą zdał celująco, zapisał się na wydział filozoficzny
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jednak ukończywszy pierwszy rok
studiów, przeniósł się na taki sam wydział Uniwersytetu Jana Kazimierza we
Lwowie. Studiując tam i równocześnie ucząc syna Aleksandra hr. Skarbka, posła na
Sejm Krajowy Galicji i członka austriackiej Rady Państwa, zamieszkał w jego lwowskim pałacu. Jak
wspomina ten czas - czerpał pełnymi
garściami wiedzę ze społecznikowskiej i patriotycznej działalności hrabiego. Wydaje się, że bezpośredni kontakt z nim
pozostawił na charakterze młodego
studenta filozofii znaczący ślad.
Być może potrzeba służenia ludziom, podpatrzona
u działacza państwowego, jakim był hr.
Aleksander Jan Skarbek, dopełniła jego
rodzące się powołanie do kapłaństwa i
skłoniła do przerwania studiów we Lwowie. Potrzebę tę wzmocniła zaobserwowana skuteczność
w działaniu wielkich społeczników i uczonych teologów arcybiskupa Józefa Bilczewskiego i
arcybiskupa kościoła ormiańskiego Józefa
Teodorowicza. Poznał ich obu u
hr. Skarbka i na Uniwersytecie.
W rezultacie młody Jan Wołek przenosi
się do Przemyśla, gdzie rozpoczyna
studia teologiczne w tamtejszym Seminarium Duchownym. Tam też spotyka kolejnych
księży, wielkich polskich patriotów z rektorem ks. Łękawskim i ks. bp. Józefem
Sebastianem Pelczarem na czele. To pod ich wpływem przybrał nazwisko Wołek –
Wacławski. Nie wiemy dlaczego Wacławski, a nie Łaszewski, bowiem, jak wspomina rodzony brat ks. Jana, ks. Antoni Wołek, ich rodzina pochodziła ze szlachty zagrodowej Łaszewskich
herbu Wołek. Rodzina ta osiedliła się w Sielcu w XVII wieku. Na przestrzeni
lat z ksiąg parafialnych Sędziszowa nazwisko to zniknęło, a w to miejsce pojawiło
się zawołanie herbowe Wołek.
Po ukończeniu Seminarium Duchownego, wyświęcony przez biskupa Pelczara, ks. Jan Wołek – Wacławski nakazem Diecezji Przemyskiej otrzymuje posadę wikarego w Rudniku nad Sanem. Wkrótce zostaje mianowany etatowym katechetą tamtejszych szkół podstawowych. Uczy także języka polskiego w rudnickim Żeńskim Seminarium Nauczycielskim. Rozpoczyna się zatem jego kariera oddanego młodzieży pedagoga i wychowawcy. Kontynuuje ją z wielkimi nauczycielskimi sukcesami w Jaworowie koło Lwowa, gdzie w 1928 roku obejmuje etat katechety w tamtejszym gimnazjum. Uczy także w seminarium nauczycielskim. Jego praca z młodzieżą nie ogranicza się tylko do nauki religii. Z mandolina w ręku, mając doskonały słuch muzyczny, uczy śpiewu, organizuje chóry i przedstawienia teatralne. Jest uznanym przez społeczność Jaworowa i kochanym przez młodzież animatorem kultury ludowej.
Ks. Jan Wołek – Wacławski z braćmi - maturzystami Józefem i Antonim
Ks. Jan Wołek - Wacławski był także miłośnikiem
historii. Pierwszą jego pracą naukową była wydana drukiem w Jaworowie książka
pt. „Będziemyśl i Klęczany”. To świetny rys historyczno – etnograficzny okolic
rodzinnej parafii. W roku 1936 otrzymuje tytuł magistra na Wydziale Historii
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zafascynowanie historią realizował poprzez
lekturę i kwerendę źródeł, znakomicie ułatwioną
doskonałą znajomości łaciny. Przeczytał
też uważnie prawie wszystkie powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego.
Imponujący dorobek pisarski tego autora to 232 powieści, w tym 144 społeczno-obyczajowych i 88 historycznych.
Wybrane przez siebie krótkie wypisy z
dzieł pisarza wydał pod roboczą nazwą
„Złote myśli w powieściach J.I. Kraszewskiego” . Pisząc na emeryturze z
benedyktyńską cierpliwością wielkie
trzytomowe dzieło pt. „Sędziszów i jego okolice” wzorował się na warsztacie
pisarskim Kraszewskiego. Ta historia miasta i okolic jest jedyną, wyczerpującą
i bogatą w fakty monografią czekającą nadal na wydanie książkowe. Tworzy też
wiersze pod wspólnym tytułem „ - SILVA –RERUM -” oraz teksty okolicznościowych piosenek.
Zawierucha wojenna przygnała ks. Jana
na powrót w rodzinne strony. Rezyduje na plebanii w Będziemyślu w charakterze jej
administratora. Jego społecznikowski talent daje o sobie znać w pracy na rzecz
ruchu oporu. Będąc członkiem Armii Krajowej o pseudonimie Wojsław organizuje
meliny i żywność dla „spalonych” żołnierzy AK i Batalionów Chłopskich. Słucha
zakazanego radia dzieląc się z ruchem oporu informacją dochodzącą z Londynu „od
wolnych narodów”. Z narażeniem życia odprawia pogrzeb zastrzelonego przez
Niemców w 1944 roku w Sędziszowie 22-letniego członka BCH Stanisława Delikata z
Klęczan. Pomaga, jak może okolicznej
ludności, każdego wysłuchując, służąc radą i materialną pomocą. Z powodzeniem
hoduje pszczoły. Jest kochany przez mieszkańców ziemi będziemyskiej.
Niezwłocznie po ukonstytuowaniu się nowej,
powojennej władzy i nowego szkolnictwa w
1945 roku wraca do szkoły. Zostaje katechetą w nowoutworzonym Liceum
Ogólnokształcącym w Sędziszowie Małopolskim. I znowu, jak w Jaworowie przed
wojną, organizuje w nim szkolny teatr i
chór. Młodzieżowi aktorzy z sukcesem występują z patriotycznym programem w
okolicznych wsiach, umęczonych dopiero
co minioną, wyniszczającą okupacją niemiecką.
Jego praca zostaje zauważona przez władze i świeckie, i kościelne. W 1948 roku, z żalem żegnany,
wyjeżdża do Przeworska, gdzie rozpoczyna kolejny rozdział swojego nauczycielskiego
i kapłańskiego powołania. Zostaje katechetą wszystkich przeworskich szkół
średnich. I tak jak poprzednio stara się w trudnych dla księży stalinowskich
czasach przekazywać uczniom prawdę o dobrym, prawym życiu chrześcijanina. Także
tam pisze dwutomową „Kronikę Parafialną” Przeworska. W wieku 60 lat przechodzi na emeryturę,
jednak uczy nadal, do czasu kiedy w 1955 roku ówczesne władze zabroniły mu
dalszej pracy z młodzieżą.
Rozpoczyna się kolejny etap w życiu ks. Jana. Tak jak wspomniano wcześniej, w pełni sił twórczych i z profesjonalnym warsztatem historyka znającego biegle łacinę, piszę dzieło swojego życia - trzytomową opowieść o Sędziszowie i okolicach. Każdy tom to 400 stron maszynopisu, pełen treści wydobytych z archiwów Uniwersytetu Jagiellońskiego, archiwów kościelnych i wszystkich dostępnych wówczas źródeł. Historia Sędziszowa wg. ks. Wacławskiego zaczyna się we wczesnym średniowieczu. Pisze bardzo szeroko ujmując temat na tle antropologii, archeologii, etnografii, mitów, podań i ostatecznie faktografii dostępnej głównie w łacińskojęzycznych źródłach. Jest to bezcenna monografia, której wydanie drukiem, ujawni szerokim rzeszom nie tylko sędziszowian, kompleksową historię miasta i jego okolic.
Ks.
Jan Wołek – Wacławski w przeworskim mieszkaniu
Mieszka w Przeworsku aż do końca
swoich dni. Umiera w dniu 26 lutego 1980
roku. Odchodzi „na wieczną kapłańską wartę” człowiek, który
kochał ludzi. Dla każdego napotkanego
człowieka, bez względu na pochodzenie i
wiek miał ciepłe i serdeczne słowa, uśmiech czy dobrą i życzliwą radę –
wspomina jego brat Ks. Antoni Wołek. W czasie 40 letniej pracy z młodzieżą
wychował 37 wyświęconych kapłanów, a wszystkie pokolenia jego uczniów
wspominały go jako swojego przyjaciela i orędownika. Jego zasługi doceniły
również władze kościelne. Na rocznicę Złotych Godów Kapłańskich otrzymał
błogosławieństwo Ojca Świętego, jak
również błogosławieństwo ks. Prymasa
Stefana Wyszyńskiego. W dwa lata później Papież Paweł VI nadał mu tytuł „ Honorowego Kapelana Jego
Świątobliwości” wraz z tytułem prałata,
jako znak uznania zasług ks. Jana dla Kościoła. Tytuł ten uprawnia do noszenia
sutanny w kolorze amarantowym.
Ks. Jan umiera w Przeworsku w
otoczeniu rodziny w wieku blisko 90 lat. Jego pogrzeb – eksporta celebrował Jego Ekscelencja ks. Bp
Tadeusz Błaszkiewicz z Przemyśla i 90
księży, a udział w nabożeństwie pogrzebowym wzięły tłumy wiernych parafian.
Trzy dni później, w dniu 29 lutego 1980
roku w Będziemyślu miał miejsce właściwy pogrzeb. Będziemyślanie tłumnie powitali trumnę z ciałem zmarłego już
na dwa kilometry przed kościołem. Wyszli naprzeciw z lampionami i pochodniami.
Niosąc na ramionach złożyli ją wobec Jego Ekscelencji ks. arcybiskupa Jerzego
Karola Ablewicza, który celebrował Mszę
Św. żałobną z udziałem 30 księży. Po
nabożeństwie ks. prałat mgr Jan Wołek –
Wacławski żegnany przez tłum wiernych spoczął w grobowcu rodzinnym na
miejscowym cmentarzu. Cześć Jego pamięci.
Andrzej Antoni Skarbek
Stowarzyszenie
Historyczne ODROWĄŻ
Opracowano w oparciu o
życiorys śp. ks prałata. mgr Jana Wołek - Wacławskiego
autorstwa młodszego brata ww. tj. ks. Antoniego Wołka
w roku 1987 w Człuchowie.