poniedziałek, 10 marca 2025

 

Ks. Prałat Wołek – Wacławski.

Wspomnienie.  

45 rocznica śmierci.

 

Jakież zasługi  trzeba ponieść wobec kościoła i społeczeństwa, aby w uroczystościach pogrzebowych dobroczyńcy wzięło  udział 120 księży, kilku prałatów, dwóch biskupów,  arcybiskup oraz nieprzebrane rzesze wiernych. Tym człowiekiem był ks. Jan  Wołek – Wacławski. Oddany ludziom czuły społecznik, niekwestionowany autorytet moralny, historyk ziemi sędziszowskiej, autor między innymi trzytomowego dzieła „Sędziszów i okolice”, poeta, patriota, filantrop i życzliwy, otwarty na świat kapłan.

 

 

Ks. Jan urodził się 20 lutego 1891 roku w Będziemyślu z rodziców Julii z Idzików Wołkowej i Stanisława Wołka jako najstarszy z dziewięciorga rodzeństwa.  Był niezwykle zdolnym dzieckiem. Podobno w wieku pięciu lat zaczął czytać i rachować, aby po dwóch latach rozpocząć naukę od razu w II klasie czteroletniej  galicyjskiej szkoły ludowej w Sędziszowie. Podlegała ona Radzie Szkolnej Okręgowej z Rzeszowa. Nie sposób zapomnieć, że po ukończeniu ówczesnej podstawówki, za namową jej kierownika i za zgodą rodziców, wybijający się uczeń rozpoczął naukę w 8-letnim gimnazjum klasycznym w Dębicy.  Ukończył je z przekonaniem, że jego powołaniem jest filozofia. Szkoła ta kładła nacisk na naukę łaciny i greki. Po maturze, którą zdał celująco,  zapisał się na wydział filozoficzny Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jednak ukończywszy pierwszy rok studiów, przeniósł się na taki sam wydział Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Studiując tam i równocześnie  ucząc syna Aleksandra hr. Skarbka, posła na Sejm Krajowy Galicji i członka austriackiej Rady Państwa,  zamieszkał w jego lwowskim pałacu. Jak wspomina ten czas  - czerpał pełnymi garściami wiedzę ze społecznikowskiej i patriotycznej  działalności hrabiego.  Wydaje się, że bezpośredni kontakt z nim pozostawił  na charakterze młodego studenta filozofii znaczący ślad. 

 

Być może potrzeba służenia ludziom, podpatrzona u  działacza państwowego, jakim był hr. Aleksander Jan Skarbek,  dopełniła jego rodzące się powołanie do  kapłaństwa i skłoniła do przerwania studiów we Lwowie. Potrzebę tę wzmocniła zaobserwowana skuteczność w działaniu wielkich społeczników i uczonych teologów  arcybiskupa Józefa Bilczewskiego i arcybiskupa kościoła ormiańskiego Józefa  Teodorowicza. Poznał  ich obu u hr. Skarbka i na Uniwersytecie.

W rezultacie młody Jan Wołek przenosi się do Przemyśla,  gdzie rozpoczyna studia teologiczne w tamtejszym Seminarium Duchownym. Tam też spotyka kolejnych księży, wielkich polskich patriotów z rektorem ks. Łękawskim i ks. bp. Józefem Sebastianem Pelczarem na czele. To pod ich wpływem przybrał nazwisko Wołek – Wacławski. Nie wiemy dlaczego Wacławski, a nie Łaszewski, bowiem, jak  wspomina rodzony brat ks. Jana,  ks. Antoni Wołek, ich rodzina  pochodziła ze szlachty zagrodowej Łaszewskich herbu Wołek. Rodzina ta osiedliła się w Sielcu w XVII wieku. Na przestrzeni lat  z ksiąg parafialnych Sędziszowa  nazwisko to zniknęło, a w to miejsce pojawiło się  zawołanie herbowe Wołek.

Po ukończeniu Seminarium Duchownego, wyświęcony przez biskupa Pelczara, ks. Jan Wołek – Wacławski nakazem  Diecezji Przemyskiej  otrzymuje posadę wikarego w Rudniku nad Sanem.  Wkrótce zostaje mianowany etatowym katechetą tamtejszych szkół podstawowych. Uczy także języka polskiego w rudnickim Żeńskim Seminarium Nauczycielskim. Rozpoczyna się zatem jego kariera oddanego młodzieży pedagoga i wychowawcy. Kontynuuje ją z wielkimi nauczycielskimi sukcesami w Jaworowie koło Lwowa, gdzie w 1928 roku obejmuje etat katechety w tamtejszym gimnazjum. Uczy także w seminarium nauczycielskim. Jego praca z młodzieżą nie ogranicza się tylko do nauki religii. Z mandolina w ręku, mając doskonały słuch muzyczny, uczy śpiewu, organizuje chóry i przedstawienia teatralne. Jest uznanym przez społeczność Jaworowa i kochanym przez młodzież animatorem kultury ludowej.



Ks. Jan Wołek – Wacławski z braćmi - maturzystami  Józefem i Antonim

 

Ks. Jan Wołek - Wacławski był także miłośnikiem historii. Pierwszą jego pracą naukową była wydana drukiem w Jaworowie książka pt. „Będziemyśl i Klęczany”. To świetny rys historyczno – etnograficzny okolic rodzinnej parafii. W roku 1936 otrzymuje tytuł magistra na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zafascynowanie historią realizował poprzez lekturę i kwerendę źródeł,  znakomicie ułatwioną doskonałą znajomości łaciny. Przeczytał  też uważnie prawie wszystkie powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. Imponujący dorobek pisarski tego autora to 232 powieści, w tym  144 społeczno-obyczajowych i 88 historycznych.  Wybrane przez siebie krótkie wypisy z dzieł  pisarza wydał pod roboczą nazwą „Złote myśli w powieściach J.I. Kraszewskiego” . Pisząc na emeryturze z benedyktyńską cierpliwością  wielkie trzytomowe dzieło pt. „Sędziszów i jego okolice” wzorował się na warsztacie pisarskim Kraszewskiego. Ta historia miasta i okolic jest jedyną, wyczerpującą i bogatą w fakty monografią czekającą nadal na wydanie książkowe. Tworzy też wiersze pod wspólnym tytułem „ - SILVA –RERUM -” oraz  teksty okolicznościowych piosenek.

Zawierucha wojenna przygnała ks. Jana na powrót w rodzinne strony. Rezyduje na plebanii w Będziemyślu w charakterze jej administratora. Jego społecznikowski talent daje o sobie znać w pracy na rzecz ruchu oporu. Będąc członkiem Armii Krajowej o pseudonimie Wojsław organizuje meliny i żywność dla „spalonych”  żołnierzy AK i Batalionów Chłopskich. Słucha zakazanego radia dzieląc się z ruchem oporu informacją dochodzącą z Londynu „od wolnych narodów”. Z narażeniem życia odprawia pogrzeb zastrzelonego przez Niemców w 1944 roku w Sędziszowie 22-letniego członka BCH Stanisława Delikata z Klęczan.  Pomaga, jak może okolicznej ludności, każdego wysłuchując, służąc radą i materialną pomocą. Z powodzeniem hoduje pszczoły. Jest kochany przez mieszkańców ziemi będziemyskiej.

Niezwłocznie po ukonstytuowaniu się nowej, powojennej  władzy i nowego szkolnictwa w 1945 roku wraca do szkoły. Zostaje katechetą w nowoutworzonym Liceum Ogólnokształcącym w Sędziszowie Małopolskim. I znowu, jak w Jaworowie przed wojną,  organizuje w nim szkolny teatr i chór. Młodzieżowi aktorzy z sukcesem występują z patriotycznym programem w okolicznych wsiach,  umęczonych dopiero co minioną, wyniszczającą okupacją niemiecką.  Jego praca zostaje zauważona przez władze i świeckie,  i kościelne. W 1948 roku, z żalem żegnany, wyjeżdża do Przeworska, gdzie rozpoczyna kolejny rozdział swojego nauczycielskiego i kapłańskiego powołania. Zostaje katechetą wszystkich przeworskich szkół średnich. I tak jak poprzednio stara się w trudnych dla księży stalinowskich czasach przekazywać uczniom prawdę o dobrym, prawym życiu chrześcijanina. Także tam pisze dwutomową „Kronikę Parafialną” Przeworska.  W wieku 60 lat przechodzi na emeryturę, jednak uczy nadal, do czasu kiedy w 1955 roku ówczesne władze zabroniły mu dalszej pracy z młodzieżą.

Rozpoczyna się kolejny etap w życiu ks. Jana. Tak jak wspomniano wcześniej, w pełni sił twórczych i z profesjonalnym warsztatem historyka znającego biegle łacinę, piszę dzieło swojego życia - trzytomową  opowieść o Sędziszowie i okolicach. Każdy tom to 400 stron maszynopisu, pełen treści wydobytych z archiwów Uniwersytetu Jagiellońskiego, archiwów kościelnych i wszystkich dostępnych wówczas źródeł. Historia Sędziszowa wg. ks. Wacławskiego zaczyna się we wczesnym średniowieczu. Pisze bardzo szeroko ujmując temat na tle antropologii, archeologii, etnografii, mitów, podań i ostatecznie faktografii dostępnej głównie w  łacińskojęzycznych źródłach. Jest to bezcenna  monografia, której wydanie drukiem, ujawni szerokim rzeszom nie tylko sędziszowian, kompleksową historię miasta i jego okolic.














Ks. Jan Wołek – Wacławski w przeworskim mieszkaniu

 

Mieszka w Przeworsku aż do końca swoich dni.  Umiera w dniu 26 lutego 1980 roku.  Odchodzi  „na wieczną kapłańską wartę” człowiek, który kochał ludzi. Dla każdego  napotkanego człowieka, bez względu na pochodzenie i  wiek miał ciepłe i serdeczne słowa, uśmiech czy dobrą i życzliwą radę – wspomina jego brat Ks. Antoni Wołek. W czasie 40 letniej pracy z młodzieżą wychował 37 wyświęconych kapłanów, a wszystkie pokolenia jego uczniów wspominały go jako swojego przyjaciela i orędownika. Jego zasługi doceniły również władze kościelne. Na rocznicę Złotych Godów Kapłańskich otrzymał błogosławieństwo Ojca Świętego,  jak również  błogosławieństwo ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego. W dwa lata później Papież Paweł VI  nadał mu tytuł „ Honorowego Kapelana Jego Świątobliwości” wraz z tytułem  prałata, jako znak uznania zasług ks. Jana dla Kościoła. Tytuł ten uprawnia do noszenia sutanny w kolorze amarantowym.

 

Ks. Jan umiera w Przeworsku w otoczeniu rodziny w wieku blisko 90 lat. Jego pogrzeb – eksporta  celebrował Jego Ekscelencja ks. Bp Tadeusz  Błaszkiewicz z Przemyśla i 90 księży, a udział w nabożeństwie pogrzebowym wzięły tłumy wiernych parafian. Trzy dni później, w  dniu 29 lutego 1980 roku w Będziemyślu miał miejsce właściwy pogrzeb. Będziemyślanie  tłumnie powitali trumnę z ciałem zmarłego już na  dwa kilometry przed kościołem.  Wyszli naprzeciw z lampionami i pochodniami. Niosąc na ramionach złożyli ją wobec Jego Ekscelencji ks. arcybiskupa Jerzego Karola Ablewicza, który celebrował  Mszę Św.  żałobną z udziałem 30 księży. Po nabożeństwie ks. prałat  mgr Jan Wołek – Wacławski żegnany przez tłum wiernych spoczął w grobowcu rodzinnym na miejscowym cmentarzu. Cześć Jego pamięci.

 

Andrzej Antoni Skarbek

Stowarzyszenie Historyczne ODROWĄŻ

 

 

Opracowano w oparciu o

życiorys śp. ks prałata. mgr Jana Wołek - Wacławskiego

autorstwa młodszego brata ww. tj. ks. Antoniego Wołka

w roku 1987 w Człuchowie.