ZABOBONY i PRZESĄDY
Zaledwie sto lat temu w Borku Wielkim, a także na Przedmieściu Sędziszowskim, aby się pozbyć choroby „wyrzucano na dwór kołtuny babskie razem z obrzynkami drobnych monet, a gdy nie pomogło wieszano koszule po zmarłym na przydrożnej figurze, by śmiertelna boleść odeszła z chałupy na zawsze” – tak 1935 roku opisywał wiejskie zwyczaje ludowe w powiecie ropczyckim etnograf dr Jerzy Fierich.
Uroki
Zaklęcia, zamawianie, uroki i inne zabiegi magiczne zawierały w kulturze ludowej mocne przekonanie o wartości słowa i jego boskim, cudotwórczym pochodzeniu. Stwarzały iluzję panowania nad nieznanymi, obcymi siłami rytualnym słowem i rytualnym działaniem. Odwracały zło i przywracały dobro. W przekonaniu ludowym wiązane były też z zabiegami leczniczymi.
Dzisiaj nie ma już „ babskich kołtunów”, więc nie można ich odrzucać. Wszyscy wiemy też, że choroby leczy się inaczej. Jednak zapytajmy czy zaszkodzi choremu, by – na wszelki wypadek – odczynić z niego uroki lub zakląć chorobę? Bo wiadomo, jak ktoś „popatrzy urokliwie na człowieka, to go boli głowa, a jak na konia, to koń dostanie wariactwa, bydło zaś choruje do upadłego”. Co więc robić by uroki oddalić? To proste – należy spluwać na chorego, mówiąc na psa urok. Albo na kota, albo na wronę , ale lepiej na srokę”. Dobrze też węgielki wrzucić na wodę zaklinając uroki by odeszły bezpowrotnie.
Przed 100 laty w Woli Lubeckiej i w Dzwonowej wrzucano dziewięć węgielków do wody. Jeśli utonęły, to już było pewnym, że to uroki. Wodą tą obmywano chorego, a resztę wylewano na dach jego domu i to aż trzy razy. Za każdym razem skrzętnie ją chwytano, by powtórnie zmoczyć nią dach. W Kamionce ścierano czoło chorego ciepłą odzieżą, która przylegała do ciała, koniecznie wymawiając zaklęcie: na psa urok, na koci ślip, w lipie dziurka. Podobno pomagało.
Czarownice i czary
Wiadomo, że czarownice zabierają krowom mleko. W wigilię różnych świąt zbierają po łąkach i miedzach rozmaite ziela tam gdzie pasło się bydło i jakimiś machinacjami czynią szkody. W Ociece wiedzieli na pewno, że gdy baba przyjdzie do domu gdzie się ocieliła krowa i chce coś pożyczyć - to krowa straci mleko, a baba to czarownica. Albo inna czarownica zakopuje pod stajniami, a nawet żłobami flaszki z czymś cuchnącym, żeby mleko popsuć. A w Borku zakopują nogi bydlęce na czterech rogach pola gdzie pasie się krowa i na pewno taka krowa mleko straci. W Kamionce mieli jednak sposób, żeby czary oddalić. Wystarczyło mianowicie takie truchło wykopać i spalić, a wtedy na pewno przyjdzie po ten ogień ten, który chce szkodzić. Wtedy nie wolno mu tego ognia użyczyć, bo takie odczynianie czarów już nie pomoże. Ale gdy w Gębiczynie chciało się zapewnić szczęście w hodowli bydła, wystarczyło pierwszego lub drugiego maja zabić węża i po wyrwaniu mu zębów umieścić w dziurze żłobu. Można było też w tych dniach wykopać kreta i zamiast węża włożyć go do tego żłobu. No i aby przekonać się, czy w nadchodzącym lecie krowy będą dawały dużo mleka, wystarczyło złapać motyla z białym odwłokiem, a po zachodzie słońca nigdy mleka nie sprzedawać.
Przy dwu światłach, słońca i księżyca nie rozpoczyna się siewu, a żyto sieje się tylko 29 sierpnia na św. Jana. W czasie siewu należy milczeć, by nie przywoływać wróbli bo je wydziobią. No i zboże wysiane w piątek nie ma prawa urosnąć. Dlaczego? Nie wiadomo. Aby uchronić się od gradu piątego maja święci się wierzbinę i stawia w czterech rogach pola. A w ogóle jak wrona kracze, to nieszczęście dla człowieka. A jak czarny kot przebiegnie drogę to lepiej zawrócić i pójść inaczej. Albo przepuścić bliźniego swego
Współcześnie
Mimo, że zewsząd naciera racjonalność to jednak plucie przez lewe ramię ma swoją wagę i sens. Bo wszak skutecznie chroni przed nieszczęściem! Równie skuteczne jest na pewno „odpukanie w niemalowane”. Jednak zdecydowanie, gdy ktoś powie coś co może zwiastować zło, należy rozkazem „wypluj to” zmusić go by symbolicznie wypluł wypowiedziane wcześniej słowa. Będzie jeszcze lepiej, kiedy sam, przerażony szkodliwością własnych słów czym prędzej i z własnej inicjatywy „to” wypluje.
Wśród współczesnych krąży wiele opowieści o tym, że gdy ktoś zerwie kwiaty z czyjegoś grobu to ściągnie na siebie klątwę. Niechybnie spotka go nieszczęście, a nawet śmierć. A gdy ktoś rozbije lustro? Ma przed sobą tyle lat nieszczęścia na ile kawałków rozpadło się zwierciadło.
„Nie stawiaj torby na podłodze, bo pieniądze uciekają”! Ostrzegają się kobiety jeszcze dziś. Przesąd ten mocno się trzyma i wiele osób unika odkładania torebki obok stóp. Według aktualnych wierzeń również czarny kot przynosi pecha. Gdy przebiegnie nam drogę lepiej poczekać, aż ktoś inny przetnie ślad po kocie bo tym samym pech przejdzie na niego.
Co innego gdy swędzi nas lewa ręka. Ponieważ oznacza to, że z całą pewnością dostaniemy jakieś pieniądze. Ale gdy swędzi prawa, to będziemy się z kimś witać. Ale uwaga - nigdy przez próg. Bo wtedy kłopoty murowane. Lepiej jest wstawać prawą, a nie lewą nogą. Unikniemy wówczas marnego dnia, a nawet możemy spodziewać się przyjemnych niespodzianek. Lepiej jest też unikać rozsypywania soli. Ominą nas małżeńskie kłótnie i rodzinne niesnaski.
Jednak najlepiej jest marzyć o tym i życzyć innym żeby ich dziecko, które ma się urodzić przyszło na świat „w czepku”, czyli z fragmentem worka owodniowego na główce. „Urodzony w czepku” ma gwarancję, że będzie mu przez całe życie towarzyszyć szczęście we wszystkim. A oto wszak chodzi każdemu.
Magiczny folklor
Folklor magiczny to najstarszy czynnik kształtowania wzorów życia, współżycia z ludźmi i naturą. Towarzyszył człowiekowi od zawsze. Stwarzał iluzję panowania nad nieznanym. Czarną magią odwracał zło, białą magią przyswajał dobro.
Mimo tego, że ludzkość sięga poznaniem granic wszechświata, a także odkrywa kwantową budowę materii, magia ludowa nie odeszła. W ludziach tkwi głębokie, nieuświadomione przekonanie o magicznym słowie, jako bycie realnym i rzeczywistym. To ono wypełnione mocą może oddziaływać na świat fizyczny, szczególnie taki, który jest wokół, a którego się nie rozumie. Tak jak nie rozumie się choroby.
Zaklęcia , zamawianie i inne zabiegi magiczne czarodziejów, wróżbitów, jasnowidzów, szeptuch, znachorów i innych „mądrych bab”, horoskopy i tarot - to wiedza zastrzeżona dla wybranych. To tajemnice pilnowane zazdrośnie by z jednej strony budzić lęk przed nieznanym, a z drugiej blokować konkurencję. Wiara, że można oddziaływać na przyrodę przez odpowiedni system praktyk polega na założeniu, że istnieje ścisły związek pomiędzy człowiekiem, a otaczającym go światem. A magiczne działania i magiczne słowa sprzyjają wierze w skutek takich akcji. Skutki zaś bywają różne. Kiedy spełnią się nasze oczekiwania polecamy magiczne praktyki innym, kiedy zaś jest odwrotnie … no cóż. Następnym razem pójdzie lepiej. I tak praktyki te towarzyszą ludziom od tysięcy lat. I zmieniając tylko formę lub treść, nigdy nie znikną. Pozostaną z nami na zawsze.
Andrzej Antoni Skarbek
Kazimierz Hoedl
Stowarzyszenie Historyczne ODROWĄŻ
wg. opracowania dra Jerzego Fiericha
„PRZESZŁOŚĆ WSI POWIATU ROPCZYCKIEGO W USTACH ICH MIESZKAŃCÓW”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz