O TADEUSZU DOBROWOLSKIM.
(historia
wojennego fortepianu)
Jest
wtorek, 1 sierpnia 1944 roku. W granicach II Rzeczypospolitej wstał piękny,
słoneczny dzień. Nadal trwa Akcja Burza,
operacja wojskowa zorganizowana przez Armie Krajową przeciwko wojskom
III Rzeszy. Tu i ówdzie, na okupowanej jeszcze części kraju, mają miejsce
zbrojne akcje, w których żołnierze AK eliminują niemieckie posterunki i przejmują
administrowanie oczyszczonymi z Niemców terenami. Przygotowują się też do
nadejścia Armii Czerwonej. Zaś Warszawa podskórnie kipi szykując się do powstania przeciwko niemieckim
okupantom. Czeka niecierpliwie na godzinę „W”.
Tymczasem,
w Sędziszowie Małopolskim nadal przebywają Niemcy pomimo, że od Kolbuszowej,
Rzeszowa, Czudca, błyskawicznie nacierają już żołnierze 60 Armii Frontu
Ukraińskiego gen. Kuroczkina oraz 5 Armii Gwardii gen. Żdanowa. Z daleka
słychać grzmot dział. To przygotowania artyleryjskie ataku czerwonoarmistów. I
już 2 sierpnia w okolicach Sędziszowa toczą się walki. Nad miastem przelatują artyleryjskie pociski,
a mieszkańcy chronią się w piwnicach swoich domów i za potężnymi murami
Klasztoru O.O. Kapucynów. Walki o miasto trwają do 5 sierpnia kiedy
to po północy, około 3 nad ranem do miasta wkraczają żołnierze Armii Czerwonej. Niemiecki ostrzał
miasta powoli słabnie. Chwilami nastaje upragniona cisza.
Mieszkańcy
domu Marii Satkowskiej mojej ciotecznej
babci, przy ul. 3 Maja 24 nadal pozostają w ukryciu. W piwnicy schronili się:
właścicielka domu, jej gospodyni, dwie siostry Bilińskie, przesiedlone
mieszkanki Poznania i przybyły wcześniej ze Lwowa Tadeusz Dobrowolski z żoną Franciszką
i czteroletnią córką Teresą. Nad nimi w jednym z pokoi stoi przywieziony przez
Dobrowolskich wielki, czarny fortepian. Być może był to cenny, saksoński
Bechstein. Wędrował z nimi ze Śniatynia, przez Lwów do Sędziszowa. Otacza go
aura doskonałego brzmienia trudnych utworów fortepianowych, a także prostych
melodii wyczarowywanych dłońmi obojga małżonków, profesjonalnych pianistów. Jednak
teraz, zamiast melodii Szopena, Szuberta, Moniuszki słychać jak grają podciągnięte
do miasta rosyjskie działa ostrzeliwujące cofających się Niemców. Słychać też coraz
rzadsze wybuchy niemieckich pocisków w odwecie, spadających na miasto. Ta
słabnąca wymiana ognia trwa całą sobotę, piąty dzień sierpnia.
Franciszka i Stanisław Dobrowolscy Tczew 1937 r.
W Sędziszowie zaś nadal przebywają tyły obu radzieckich armii. Front bowiem na blisko dwa tygodnie ustabilizował się na linii Ocieka, Skrzyszów, Chechły i Łączki Kucharskie. Zaciekle broni się 17. Armia gen. Szulca i 78. Dywizja piechoty gen. Siegfrieda Rospa. Skutki walk odczuwają głównie Ropczyce, ale także Sędziszów znajduje się w zasięgu niemieckiej artylerii. Dopiero 22 sierpnia Sowieci przełamują niemiecką obronę i wtedy z Sędziszowa wojna odchodzi na dobre. Będzie można spokojnie ekshumować ciało Tadeusza Dobrowolskiego i godnie pochować go na parafialnym cmentarzu. Ceremonię pogrzebową prowadził ksiądz proboszcz Granicki.
Cmentarz Parafialny w Sędziszowie Małopolskim
Nagrobek Tadeusza Dobrowolskiego
Rodzina Dobrowolskich wywodzi
swoje korzenie ze Śniatynia, miasta leżącego na pograniczu Bukowiny i
austriackiej Galicji, na dalekich kresach II Rzeczpospolitej w woj.
stanisławowskim nad Prutem dzisiaj w obwodzie
iwanofrankiwskim na Ukrainie. Śniatyń to miasto królewskie. W 1415 roku
przebywał w nim król Władysław Jagiełło, prawa miejskie otrzymał z rąk
Kazimierza IV Jagiellończyka, który odwiedził je w 1485 roku. W 1576 przebywał
w Śniatynie czas dłuższy Stefan Batory. Miasto od 1867 roku było siedzibą
powiatu. W II Rzeczypospolitej
nazywano je miastem winogron i orzechów.
12 września 1939 roku przez Śniatyń do Rumunii, Turcji, Syrii i Francji
przesłano 75 ton polskiego złota, które w końcu przekazano rządowi
Rzeczypospolitej.
Według Andrzeja Rajzera, wnuka
nestora rodu Stanisława Dobrowolskiego, jego dziad po studiach medycznych we
Wiedniu uzyskał tytuł felczera medycyny. Ożenił się z Kazimierą Sebastyańską.
(1890 – 1949). Mieli czworo dzieci. Najstarszego Tadeusza (1909 – 1944), o którym piszę w niniejszej
publikacji; młodszego Władysława (1919 – 2014) spadochroniarza RAF-u,
uczestnika desantu w Normandii, po wojnie mieszkańca Kanady; córki Janiny
Frankiewicz (1922-2006) osiadłej w Anglii i najmłodszej Zofii Rajzer
(1922-2015) mieszkanki Brzegu Dolnego. Był człowiekiem zamożnym: posiadał w
Śniatyniu dwie duże kamienice, był właścicielem lokalnego banku i hurtowni
spożywczej. Uchodząc przed sowiecką Rosją wszystko utracił i ostatecznie osiadł
z rodziną w Brzegu Dolnym na Dolnym
Śląsku.
Jego najstarszy syn
Tadeusz urodził się w 1909 roku w Śniatynie. Po ukończeniu liceum i szkoły
muzycznej w klasie na fortepian, wyjechał do Krakowa gdzie zdobył dyplom i umiejętności
technika telekomunikacji. Najprawdopodobniej
w krakowskiej Państwowej Szkole Przemysłowej. Został skierowany do pracy w
Tczewie. Tam poznał swoją żonę Franciszkę, nauczycielkę, też zdolną pianistkę. Ślub odbył się na Boże Narodzenie w 1937 roku.
Najprawdopodobniej już pod koniec 1939 roku młodzi małżonkowie wrócili do Śniatynia. Tam w 1940 roku urodziła się im
jedyna córka Teresa. Jednak wkrótce z córeczką i nieodłącznym fortepianem przenieśli
się do Lwowa skąd, dopiero w 1944 roku, wczesnym latem, wyruszyli na zachód.
Postanowili zatrzymać się w Sędziszowie.
Fortepian niczym członek rodziny
towarzyszył im nadal.
Wśród dźwięków tego
śniatyńskiego instrumentu wychowywała się jedyna córka Dobrowolskich, Teresa.
Obdarzona doskonałym słuchem muzycznym i wrażliwością artystyczną, korzystając
z pedagogicznych umiejętności matki Franciszki, a potem profesjonalnych szkół
muzycznych już w wieku 18 lat została pianistką. Jednak studia na wrocławskiej farmacji,
praca zawodowa, małżeństwo, urodzenie dwóch córek, starszej Joanny i młodszej
Małgorzaty, obie po Uniwersytecie Wrocławskim, nie pozwoliły na kontynuowanie
muzycznej kariery. Wystarczyło jej jednak determinacji żeby skłonić obie córki,
by te ćwicząc na wrocławskim pianinie, ukończyły szkoły muzyczne. Młodsza
Gosia, żona pracownika szwajcarskich linii lotniczych będąc na placówce w
Arabii Saudyjskiej uczyła gry na fortepianie wnuki saudyjskiego króla. Zaś jej
mama Teresa za przyczyną zięcia zwiedziła pół świata obserwując jego część z
wysokości chińskiego muru. Teraz fascynuje ją szwajcarski wnuk Pascal, tegoroczny
maturzysta, poliglota i doskonały golfista A ona sama, jak każdego roku, planuje podróż do Sędziszowa, aby odwiedzić
grób swojego męża Tadeusza.
Andrzej Antoni Skarbek
Stowarzyszenie Historyczne „ODROWĄŻ”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz