poniedziałek, 30 października 2023

 

 

SĘDZISZOWSKIE ZAKŁADY DRZEWNE

Listopad 1949 roku był deszczowy.  Jednak - jak donosi portal Kalbi.pl - w jedenastym dniu  miesiąca,  w imieniny Marcina świeciło słabe, jesienne słońce. Zapowiadało ciężką zimę, bo „Jak Marcin z chmurami, niestateczna zima przed nami”. Ale chmur nie było. W siedzibie Zakładów Przemysłowych Sędziszów Małopolski sp. z o.o. prezes jej Zarządu inż. Edmund Jurkowski podpisywał z ciężkim sercem protokół przekazania przedsiębiorstwa Spółki we władanie Państwa. Od tej chwili fabryka miała nosić nazwę Krakowsko - Śląskie Zakłady Przemysłu Drzewnego w Krakowie, Zakład nr. 17 w Sędziszowie Małopolskim.

Mimo, że od 3 stycznia 1946 roku obowiązywała ustawa o upaństwowieniu podstawowych gałęzi gospodarki narodowej to proces nacjonalizacji sędziszowskich zakładów drzewnych trwał aż trzy lata. Być może czekano, aż firma odbuduje swój potencjał po zniszczeniach wojennych? Być może niewątpliwy autorytet jej szefa inż. Jurkowskiego, jego niezwykle patriotyczna postawa w czasie okupacji powstrzymywała „nacjonalizatorów” przed natychmiastowym upaństwowieniem zakładów? A może fakt, że Jurkowski we wrześniu 1944 roku zawarł barterową umowę ze sztabem I Frontu Ukraińskiego na dostawę wozów dla radzieckiego wojska, w zamian zyskując ochronę pracowników i pomoc w odbudowie majątku fabryki? W konsekwencji kilku oficerów i około 600 żołnierzy wspólnie z polską załogą do marca 1945 roku odbudowywało  zniszczone wojną zakłady.

Państwo inwestorem strategicznym

Produkcję prowadzono niemal gołymi rękami, z pomocą  zaledwie pięćdziesięciu  ocalałych maszyn. Zatrudnienie więc  rosło, aby  pod koniec 1945 roku wynieść już około 300 pracowników.  Udziałowcy Spółki wyemigrowali i nie byli w zainteresowani odbudową jej finansów, ani majątku produkcyjnego. Narastały straty. Pozostawiony na placu boju znaczący udziałowiec i zarazem prezes zarządu inż. Jurkowski  gwałtownie poszukiwał pieniędzy i inwestora strategicznego. Nie udało się ze Społecznym Przedsiębiorstwem Budowlanym z Warszawy, być może więc w poczuciu odpowiedzialności za los załogi uznał, że takim inwestorem będzie państwo i podpisał protokół nacjonalizacyjny. Tym protokołem 11 listopada 1949 roku zakończył swoją  misję sędziszowskiego przedsiębiorcy.

Sędziszowskie Zakłady Przemysłu Drzewnego.

Jego miejsce - dyrektora byłego już przedsiębiorstwa spółki - zajął Tadeusz Wójcik -według byłych pracowników – „legenda tej fabryki”. Zakład po zmianie kierownictwa przystosowywał się do nowej sytuacji. Załoga, żyjąca w niepewności co do swoich dalszych losów,  z trudem odbudowywała zaufanie do państwowego właściciela firmy. Mimo to nie szczędząc wysiłków poprawiono w fabryce  organizację produkcji i jej rentowność. To zaś spowodowało, że państwowy właściciel 1 stycznia 1951 roku usamodzielnił finansowo Zakład nr 17, wprowadził w nim pełny rozrachunek gospodarczy i zmienił jego nazwę na Sędziszowskie Zakłady Przemysłu Drzewnego. W tamtych czasach usamodzielnienie finansowe przedsiębiorstwa, przy kompetentnym kierownictwie, niesamowicie wzmacniało jego wizerunek i potencjał rozwojowy. Państwowy właściciel przedsiębiorstwa  tym samym otworzył zakładom drogę do kredytów inwestycyjnych,  które umożliwiły masywną rozbudowę fabryki. Wkrótce Zakłady w oparciu o zmodernizowane przez własnych inżynierów  przedwojenne projekty stały się monopolistą w produkcji rodziny wozów gospodarczych. W latach 1951 do 1960 corocznie  wytwarzano ich około 10 tys.  Niemalże cała  produkcja zakładów trafiała do państwowych i spółdzielczych gospodarstw rolnych. Rolnicy indywidualni z zazdrością patrzyli na estetyczne, funkcjonalne i trwałe pojazdy produkowane w sędziszowskiej fabryce. Niektórzy z nich zaopatrywali się w nie na rynku wtórnym lub na rzadko  organizowanych wyprzedażach.


                Jeden z kilku modeli wozów gospodarczych produkowany w latach 50-tych w Sędziszowie.

 

Pracowniczy postęp techniczny

Fabryka po traumie zniszczeń wojennych, po krótkim okresie braku perspektywy na rozwój natychmiast  po usamodzielnieniu finansowym, na miarę swoich możliwości z wielkim zaangażowaniem kadry technicznej i załogi, usprawniała procesy produkcyjne, ograniczała koszty i oferowała odbiorcom coraz ciekawsze i nowocześniejsze wyroby. Młodzi inżynierowie i technicy poprzez wynalazki i wzory racjonalizatorskie realizowali się w zawodzie, a także jak najlepiej służyli sprawie rozwoju swojego miejsca pracy. Takim wynalazcą był Stanisław Michalski, zatrudniony w fabryce w 1951 roku z nakazu pracy. Jego zaangażowanie oraz niewątpliwe zdolności zaowocowały aż pięcioma wynalazkami zarejestrowanymi w Urzędzie Patentowym PRL w latach  1954 i 1955. Powołanie go na stanowisko zastępcy dyrektora ds. technicznych, ze względu na  obowiązki kierowania produkcją całej fabryki, uniemożliwiło mu kontynuowanie kariery racjonalizatora. Zastąpił go niezwykle uzdolniony technicznie Władysław Wojdon – kierownik warsztatu remontowego. Obojgu  modernizacja i rozwój zakładu, w niej ruch racjonalizatorski, pozostawały zawodowym oczkiem w głowie. W dziele rozbudowy firmy towarzyszyli im Wincenty Rosa, panowie Czarnik i Drwal, Ignacy Przydział i wielu innych.




                                         Michał Skiba i Stanisław Michalski.
                                          Pracownicy Zakładów Drzewnych
Stabilizacja.

Powoli sędziszowianie zapominali o Spółce Zakłady Przemysłowe Sędziszów Małopolski. Nowe zakłady drzewne, z szerokim asortymentem produkcji, dawały zatrudnienie kilkuset  pracownikom.  Wytwarzano w nich wozy strażackie, wózki ogrodnicze, stragany, baraki budowlane, przeważnie na eksport leżaki i krzesła. Załoga zarabiała niewiele, tak jak wszyscy w latach 60 – tych. Jednak stabilność zatrudnienia była  nie lada wartością, a niewątpliwy przyrost produkcji skutkował wzrostem liczebności załogi. W roku 1969 Zakłady zatrudniały około tysiąca pracowników. Miasto było dumne z fabryki, ale  i z „Plastyka”, szkoły średniej kształcącej uzdolnioną młodzież w kierunku malarstwa, rzeźby, metaloplastyki, medalierstwa  i koronkarstwa. a  obecność tej młodzieży na ulicach, swobodne,  barwne stroje przydawały miasteczku wyjątkowości i kolorytu. Wielu absolwentów znajdowało zatrudnienie w Zakładach we wzornictwie przemysłowym. Corocznie wystawiane w szkole prace dyplomowe absolwentów zasilały finanse szkoły i znajdowały swoje miejsce w domach, nierzadko w  domach robotników  zakładów drzewnych. Miasto na swoją miarę nasiąkało robotniczą kulturą i szkolną jeszcze sztuką.

Rynek potrzebował mebli.

Dwadzieścia pięć lat po wojnie, w niedostatku, ale z nadzieją na przyszłość budził się popyt na proste, tanie i powszechnie dostępne meble. Tym należy tłumaczyć działanie władz by z końcem 1969 roku przyporządkować sędziszowskie zakłady drzewne  przemysłowi meblarskiemu. Przedsiębiorstwo otrzymało nową nazwę Sędziszowskie Fabryki Mebli. Ale już w 1971 roku po przyłączeniu, pod wspólne kierownictwo Sędziszowa Strzyżowskiej Fabryki Mebli i Kolbuszowskiej Fabryki Mebli zmieniono nazwę na Rzeszowskie Fabryki Mebli,  do których „podpięto” zakłady meblarskie                w Przemyślu i Rzemieniu. Powstało więc wielozakładowe przedsiębiorstwo państwowe. O utworzeniu „meblarskiej” grupy firm najprawdopodobniej zadecydowały „drzewiarskie” tradycje, profesjonalizm sędziszowskiej  kadry kierowniczej i zbudowana jeszcze przed wojną przyjazna atmosfera jaka otaczała największą w mieście fabrykę.  Nowym dyrektorem Grupy po zasłużonym, cenionym przez załogę „odtwórcy fabryki” Tadeuszu Wójciku, który kierował przedsiębiorstwem przez 21 lat,  został zdolny menedżer Edward Bobek,  a wkrótce po nim odważny, prorozwojowy Franciszek Karp i kolejno Augustyn Kuc. Nastały czasy prosperity. Pod koniec lat  70-tych grupa zatrudniała ponad trzy tysiące pracowników i produkowała pod własnymi markami zestawy mebli „Piast” „Rena” i cieszący się ogromnym popytem kultowy zestaw meblowy „Bieszczady”.

                                       Zestaw „BIESZCZADY. Egzemplarz oryginalny.

Rok produkcji 1975

 Eksport do Czechosłowacji, na Węgry, do Szwecji i NRF przekraczał 20% produkcji krajowej. Własna przychodnia lekarska, ośrodek wypoczynkowy i kolonie dla dzieci, zakładowe bloki mieszkalne oraz kapela ludowa dopełniały poczucie pracowniczej dumy z zatrudnienia 
w sędziszowskich „Meblach”.  

 Przebudzenie

Jak wspomina Kazimierz Czapka – długoletni pracownik RFM (1974-2001), rzeźbiarz                 i fraszkopisarz   „Wraz z wejściem gospodarki rynkowej Rzeszowskim Fabrykom Mebli, powoli lecz nieubłaganie kurczył się rynek. Zmieniały się gusta klientów. Nie pomagały drogie, niezbyt trafione wdrożenia nowych wyrobów, nie pomagały  manipulacje z cenami zbytu mebli produkowanych              w fabrykach Grupy. Rosły koszty własne i w konsekwencji   Grupie zaczęło brakować pieniędzy. Traciła płynność finansową, zadłużała się w bankach i u dostawców. Rozpoczął się ekonomiczny zjazd firmy typowy dla socjalistycznych molochów niezdolnych – mimo wysiłków  - do drastycznego ograniczenia kosztów swojego istnienia” Niestety jak głosił amerykański ekonomista, laureat nagrody Nobla Milton Friedman „nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady”. Ktoś zawsze w końcu musi za nie zapłacić.     I tym razem za tę darmową „ucztę” zapłaciła część załogi utratą pracy oraz pośrednio  podatnicy biorąc na siebie, w niedalekiej przyszłości, ciężar umorzonych ugodą długów sędziszowskiej firmy.

Ugoda bankowa.

Od 1 stycznia 1989 roku zaczęła obowiązywać tzw. Ustawa Wilczka,  ówczesnego ministra przemysłu.  Regulowała w sposób absolutnie liberalny działalność gospodarczą. Zasada „co nie jest zakazane jest dozwolone każdemu na równych prawach” otworzyła dotychczas zakazane pokłady przedsiębiorczości obywateli.  Równocześnie przemiany polityczne po czerwcowych wyborach 1989 roku przebudowały struktury Państwa i gigantyczną inflacją przeszacowywały wartość jego majątku. Urealniały też na bieżąco ceny na wszystko, co znajdowało się w obrocie handlowym. Właśnie w 1990 roku Skarb Państwa „rozmontował” Grupę Rzeszowskich Fabryk Mebli. Zachowując nazwę sędziszowska fabryka z powrotem zaczęła funkcjonować jako przedsiębiorstwo jednozakładowe. Nowym dyrektorem firmy został Stanisław Wiktor. Mimo niewątpliwych starań by przywrócić je rynkowi, nadal niespłacone długi spychały firmę ku upadłości. Z pomocą przyszła  ustawa                    o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków, uchwalona 3 lutego 1993 roku. Z jej dobrodziejstw skwapliwie skorzystano i już z dniem 28 marca 1993 roku zakończono, wcześniej rozpoczęte  negocjacje z wierzycielami i zawarto ugodę uzyskując 70 proc. umorzenie bankowych długów firmy. Tak wysoka redukcja zobowiązań przedsiębiorstwa państwowego przywracała mu zdolność do konkurowania na rynku oraz perspektywę uczestniczenia w nim jako spółka prawa handlowego.  

Przekształcenie

Przemiany jakie dokonały się na początku lat 90-tych,  przywróciły do stosowania przedwojenny  Kodeks handlowy z 1934 roku. Państwo, jako właściciel ogromnej większości przedsiębiorstw,  tworząc z nich spółki prawa handlowego , otworzyło  im drogę do pozyskania pieniędzy  na rynku kapitałowym. Komercjalizacja nie ominęła Rzeszowskich Fabryk Mebli.               W sierpniu 1994 roku firma została przekształcona w jednoosobową spółkę akcyjną Skarbu Państwa.  „Jednoosobowość” trwała krótko, bowiem nieumorzone ugodą bankową długi firmy zostały zamienione pozostałym wierzycielom na emitowane dla nich nowe akcje spółki, kolejnych serii. Po ugodzie bankowej i następnych emisjach na koniec 1996 roku udział Skarbu Państwa w kapitale akcyjnym spółki zmniejszył się ze 100 do 18 proc.  Inwestorem, który wykupił od większości drobnych akcjonariuszy ich akcje,  z pakietem ponad 60% została Centrala Handlu Zagranicznego  „PAGED”  SA z Warszawy, uznany od lat eksporter mebli.  Pomoc meblowego holdingu, szczególnie w zakresie uruchomienia sprzedaży, była niewystarczająca.  Spółka dalej  generowała straty, aby przetrwać na rynku wyprzedawała swój majątek trwały.  Pomimo bardzo ciekawej oferty rynkowej, wysokiej klasy mebli szkieletowych i skrzyniowych z drewna litego bądź w okleinach,  udziału w targach i wystawach przychody ze sprzedaży nie rekompensowały kosztów. Spółka generowała stratę i w konsekwencji dług. Na koniec 1996 roku jej zobowiązania ogółem wynosiły ok. 5 milionów złotych.


                                                 Stół „Atos” z produkcji lat dziewięćdziesiątych.

                 Kolejny inwestor strategiczny.

Tymczasem 10 października 1996 roku CHZ PAGET SA ,dominujący akcjonariusz Rzeszowskich Fabryk Mebli SA , zadebiutował na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Debiut był udany,  jednak już w 1999 kontrolę nad grupą PAGED przejęła rodzina Mzyków, która w 2017 roku opuściła parkiet Giełdy i na swoich aktywach utworzyła rodzinny fundusz inwestycyjny.  Nieco wcześniej inwestorem strategicznym w sędziszowskich „Meblach”,  w wyniku restrukturyzacji Grupy PAGED, została jedna ze spółek holdingu PAGED Meble SA z siedzibą w Jasienicy. Żeby zmniejszyć koszty funkcjonowania, przekształcono ją  w spółkę z o.o., a następnie w 2006 roku połączono w trybie art. 492§1 pkt 1 KSH z Rzeszowskimi Fabrykami Mebli SA z siedzibą w Sędziszowie. Po połączeniu, na  majątku sędziszowskiej spółki, utworzono zakład produkcyjny nr II PAGEDU Sp. z o.o. z Jasienicy. Historia więc zatoczyła koło, fabryka utraciła podmiotowość prawną i jak na początku lat 50-tych XX wieku samodzielność finansową.  Stała się zależną od  Jasienicy wytwórnią krzeseł, stołów, sklejki i wyprasek sklejkowych. Informacje o niej są przez władze PAGEDU z Jasienicy pilnie strzeżone. Wiadomo „z miasta”, że kierownictwo tnie koszty np. zwalniając w sierpniu br. 80 pracowników. Być może, było to konieczne. Oby tylko pozostałe miejsca pracy zostały zachowane. Życzmy tego załodze wytwórni i miastu.

Andrzej Antoni Skarbek

przy współpracy Kazimierza Czapki

Stowarzyszenie Historyczne „ODROWĄŻ”

 

 

 

Do artykułu wykorzystano:

Szkice z dziejów Sędziszowa  - KAW 1983,

Akta  Krajowego Rejestru Handlowego,

Wspomnienia i prywatne archiwum Andrzeja Michalskiego,

Wspomnienia i prywatne zbiory Kazimierza Czapki

 

 

 

Brak komentarzy: