Cukrownia „Ropczyce”
JAK FENIKS Z POPIOŁÓW
Minęło właśnie 50 lat od decyzji Komisji Planowania przy Radzie Ministrów PRL o lokalizacji w Ropczycach ogromnej, jak na owe czasy, fabryki cukru. Podobno decyzję tę miał „wydeptać” na partyjnych i rządowych korytarzach ksiądz dr Jan Zwierz charyzmatyczny wychowawca młodzieży oraz niestrudzony działacz społeczny. Takie same cukrownie, będące wyłącznym dziełem polskich inżynierów, budowano równolegle w Glinojecku na Mazowszu i na Węgrzech w miejscowości Kaba.
Stoi z lewej ks. dr Jan Zwierz, obok dyrektor budowy inż. Rajmund
Siemion z pracownikami rzeszowskiej Przemysłówki, generalnego wykonawcy tej inwestycji.
ROZTERKI I DYLEMATY
Budowę Cukrowni Ropczyce rozpoczęto w 1975 roku, a pierwszą próbną kampanię cukrowniczą przeprowadzono jesienią 1979 roku. Przerobiono na cukier zaledwie 80 tys. ton buraków uzyskując z nich około 1500 ton cukru. Było to wydarzenie o ponadregionalnym znaczeniu, któremu najwyższe władze nadały ogromną rangę. Otoczony miejscowymi notablami wizytował cukrownię sam Edward Gierek.
Edward Gierek I sekretarz KC PZPR
Od lewej: Jan Dębski dyrektor naczelny Cukrowni i
Edward Curzytek dyrektor techniczny Rzeszowskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa
Przemysłowego – generalnego wykonawcy inwestycji, od prawej:
Leon Kotarba I sekretarz KW PZPR w Rzeszowie.
Rozpoczęła się dramatyczna batalia o uratowanie cukrowni.
Zarządca bez zwłoki zwolnił wszystkie firmy obce z wykonywania
remontów i chybionych inwestycji w fabryce. Prace te powierzył załodze
cukrowni. Aby uzyskać środki na bieżące funkcjonowanie firmy, za zgodą Agencji
Rynku Rolnego, sprzedał państwowe zapasy cukru przechowywane w
firmowych magazynach. Było to działanie bez precedensu. Ryzykując głową, sprzedał „na pniu” do CHZ
Rolimpex partię cukru z nadchodzącej kampanii. Równocześnie rozpoczął negocjacje
z wierzycielami, głównie z Bankiem Gospodarki Żywnościowej w sprawie redukcji
zadłużenia i zawarcia stosownych ugód. A cała załoga i otoczenie cukrowni z nadzieją oczekiwało
na cud i chociażby częściowe oddłużenie
firmy. Na odzyskanie szans na kredyt obrotowy i
kredyt skupowy. Na perspektywę kontynuowania produkcji cukru w najbliższej
kampanii.
Opracowany siłami firmy, już na początku lipca 1994 roku plan naprawczy, uzyskał akceptację Wojewody i Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. W BGŻ otwarto postępowanie ugodowego. Również wniosek o przekształcenie w spółkę prawa handlowego bez zastrzeżeń zaakceptowało Ministerstwo. Nie bacząc na protesty okolicznych cukrowni, „Ropczyce” przekupują ich plantatorów wyższą ceną za buraki, a załoga samodzielnie, nie szczędząc sił przygotowuje fabrykę do nadchodzącej kampanii. Również BGŻ aktywnie negocjuje z zarządcą warunki przyszłej ugody bankowej. W działaniach tych wspiera zarządcę powołany przez niego Zespół Doradczy, w skład którego weszli znaczący przedstawiciele władz, banków i partnerów handlowych naprawianego przedsiębiorstwa. Równocześnie zarządca informuje listami załogę o wszystkich zamierzeniach kierownictwa firmy, o tym co się już udało i o tym co będzie dalej.
Zespół Doradczy.
Siedzą od lewej:
Bolesław Bujak – burmistrz Ropczyc, ks. dr Jan Zwierz, Jan Bury –poseł na Sejm
RP, Barbara Litak – Zarębska – dyrektor Delegatury MPW, dr Kazimierz Surowiec –
Wojewoda Rzeszowski.
Staraniem kierownictwa firmy już 18
stycznia 1995 roku warszawski notariusz Paweł Błaszczak przekształcił
Przedsiębiorstwo Państwowe Cukrownia Ropczyce w jednoosobową spółkę Skarbu
Państwa, a 26 stycznia tegoż roku Sąd Rejonowy Gospodarczy wpisał spółkę do
rejestru handlowego pod firmą Cukrownia „Ropczyce” SA z siedzibą w Ropczycach.
Jej kapitał akcyjny wyniósł 11.300.000
zł. Na prezesa zarządu spółki powołano dotychczasowego zarządcę komisarycznego.
Nowo założona Spółka weszła w gospodarczą
rzeczywistość z garbem ugodowych długów, niepewną bazą surowcową i kosmetycznie
modernizowaną fabryką. W zarządzie
spółki pojawił się pomysł jej dokapitalizowania w drodze emisji i sprzedaży inwestorowi
strategicznemu nowych, wyemitowanych przez spółkę akcji. A następnie ich zbycia na europejskim rynku
cukru. Pieniądze uzyskane z tej sprzedaży wpłynęły by bezpośrednio do kasy
spółki, a nie do Skarbu Państwa. W cukrowni rozpoczęły się intensywne prace nad
realizacja tego projektu. A zewsząd padały pytania „Co wy chcecie
sprzedawać? Kto kupi jakieś akcje?
DZIESIĄTKI MILIONÓW DO KASY FIRMY
A tymczasem zakończyła się kampania
1995 roku. Wyprodukowano 44 000 ton dobrej jakości cukru, po raz pierwszy
od wielu lat wypracowano niewielki zysk.
Terminowo spłacono plantatorów i co najważniejsze
spłacono też wymagalne zobowiązania
układowe. Jednak prowadzone w spółce symulacje przyszłości, w szczególności wobec
spadających cen na krajowym rynku cukru nakazywały użycie nadzwyczajnych metod
by znacznie powiększyć kapitały spółki. W takiej sytuacji zarząd intensywnie zabiegał o zgodę Skarbu
Państwa na zdobycie pieniędzy w drodze emisji siedmiu milionów nowych akcji i
sprzedaży ich europejskim inwestorom w trybie wewnętrznego konkursu ofert. Projekt
był na tyle nowy, że ostatecznie, za wstawiennictwem ówczesnego wicepremiera
Romana Jagielińskiego, przedstawiono go Radzie Ministrów, która uchwałą
wyraziła zgodę na zastosowanie go w
praktyce. Otworzyła się droga do zdobycia
przez Spółkę znacznych pieniędzy.
W dniu 22 października 1996 roku Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy podjęło uchwałę o podwyższeniu kapitału akcyjnego Spółki w drodze emisji 7 milionów nowych akcji. Ustalono, że cena emisyjna akcji wyniesie 5 zł, a więc pięć razy więcej niż jej wartość nominalna. Zatwierdzono również przedstawiony przez Zarząd regulamin konkursu. Przesłane do ośmiu europejskich koncernów cukrowych zapytania ofertowe spotkały się z żywym zainteresowaniem. Wszystkie koncerny złożyły deklaracje wzięcia udziału w licytacji ceny nowej akcji. Ostatecznie w wyniku konkursu najwyższą cenę bo aż 7,00 zł za akcję zaoferował niemiecki koncern Sudzucker AG największy w Europie producent cukru. Po zakończeniu konkursu wpłacił do kasy spółki 49 milionów złotych. Niewyobrażalne pieniądze!
Moment przekazani
akcji zbiorowej inwestorowi strategicznemu.
Od lewej; Eugen
Jary – doradca Zarządu Sudcucker AG, Andrzej Skarbek – prezes Zarządu Cukrowni
„Ropczyce” i Rudolf Muller – wiceprezes Zarządu Zudzucker AG.
Ropczyce 1997 r.
Cukrownia Ropczyce SA odetchnęła. Spłaciła
wszystkie długi i rozpoczęła proces modernizacji swojego majątku produkcyjnego.
Odważne, zdeterminowane i nowatorskie
działania Zarządu Spółki zapewniły jej dobrą przyszłość. W wyniku tej operacji
udział inwestora strategicznego w je kapitale akcyjnym wyniósł 38,2%. W takim
samym procencie dzielono potem zyski spółki oraz udział w jej władzach. Po tej
operacji Cukrownia „Ropczyce” SA pozostała nadal polską spółką z udziałem
kapitału zagranicznego. Wpływ tego kapitału na rekonstrukcję techniczno - technologiczną
fabryki i rozwój jej bazy surowcowej był
ogromny. Po 50 latach od decyzji o budowie w Ropczycach wytwórni cukru, po 30
latach od decyzji Wojewody Rzeszowskiego o zaangażowaniu profesjonalnego zarządcy
komisarycznego przedsiębiorstwa, po 25 latach od chwili kiedy w spółce pojawili
się niemieccy inżynierowie cukrownia produkuje dzisiaj blisko 120 tys. cukru
rocznie i jest jedną z największych tego typu fabryk w Polsce. Pracują w niej w
dużej liczbie mieszkańcy Ropczyc, kierują nią polscy, profesjonalni technicy i
inżynierowie, a ogromne plantacje buraków o bardzo wysokiej zawartości cukru
przysparzają polskim rolnikom znacznych korzyści finansowych.
Andrzej Skarbek
Stowarzyszenie Historyczne ODROWĄŻ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz