poniedziałek, 9 października 2023

 

Cukrownia „Ropczyce”

JAK FENIKS Z POPIOŁÓW

 

Minęło właśnie 50 lat od decyzji Komisji Planowania przy Radzie Ministrów PRL o lokalizacji w Ropczycach ogromnej, jak na owe czasy, fabryki cukru.  Podobno decyzję tę miał „wydeptać” na partyjnych i rządowych korytarzach ksiądz dr Jan Zwierz charyzmatyczny wychowawca młodzieży oraz niestrudzony działacz społeczny. Takie same cukrownie, będące wyłącznym dziełem polskich inżynierów, budowano równolegle w Glinojecku na Mazowszu i na Węgrzech w miejscowości  Kaba.



                                                            Teren przyszłej cukrowni.

Stoi z lewej  ks. dr Jan Zwierz, obok dyrektor budowy inż. Rajmund Siemion z pracownikami rzeszowskiej Przemysłówki, generalnego wykonawcy tej inwestycji.

      Polski przemysł cukrowniczy należy do najstarszych w Europie. Tradycja produkcji cukru z buraków cukrowych (beta vulgaris) rozpoczęła się w 1801 roku, kiedy to zbudowano pierwszą na świecie buraczaną cukrownię w Konarach na Dolnym Śląsku. Technologię tę wynalazł i opracował  inż. Franc Karl  Achard. W oparciu o nią w roku 1845 Kazimierz hr. Łubieński, w swoim majątku Łubna,  wybudował drugą w Europie fabrykę cukru buraczanego. Od tego czasu  polscy ziemianie rozpoczęli uprawę buraków cukrowych i wytwarzanie z nich cukru w budowanych przez siebie cukrowniach. Były to małe zakłady o niskiej wydajności i stosunkowo wysokich kosztach produkcji.

         W pobliskim Sędziszowie, z inicjatywy Artura hr. Potockiego w 1869 roku założono  spółkę by ta zbudowała cukrownię i rafinerię cukru. Niestety kapitał zakładowy spółki  okazał się niewystarczający. Nie udało się utworzyć odpowiedniej bazy surowcowej,  buraki  miały niską zawartość cukru, przeroby dobowe były zbyt skromne, amatorska organizacja pracy i brak nadzoru technologicznego po 18 latach istnienia sędziszowskiej cukrowni doprowadziły do jej likwidacji. Pozostały długi, które Potocki spłacał z wyprzedaży majątku spółki.

ROZTERKI I DYLEMATY

 Czy zatem lokalizując w Ropczycach cukrownię – giganta wzięto pod uwagę nieudane cukrowe eksperymenty hr.  Potockiego? Czy przeanalizowano zdolność do produkcji buraków cukrowych dramatycznie rozdrobnionej po reformie rolnej struktury agrarnej podkarpackiej wsi?  Czy wzięto pod uwagę brak na Podkarpaciu próchniczych gleb, na których wysoko plonuje burak cukrowy? Czy uwzględniono konkurencję okolicznych cukrowni w Przeworsku, Włostowie i  Częstocicach głównie w dostępie do surowca?  A może kierowano się tylko lokalnymi ambicjami i kartkami na cukier, którego braki po kilku latach zamieniły się w jego nadmiar i  zniszczyły równowagę na polskim rynku cukru?   

Budowę Cukrowni Ropczyce rozpoczęto w 1975 roku, a pierwszą próbną kampanię cukrowniczą przeprowadzono jesienią 1979 roku. Przerobiono na cukier zaledwie  80 tys. ton buraków uzyskując z nich około 1500 ton cukru. Było to wydarzenie o ponadregionalnym znaczeniu, któremu najwyższe władze nadały ogromną rangę. Otoczony miejscowymi notablami wizytował cukrownię sam Edward Gierek.


                                                        
Edward Gierek I sekretarz KC PZPR

Od lewej:  Jan Dębski dyrektor naczelny Cukrowni i Edward Curzytek dyrektor techniczny Rzeszowskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego – generalnego wykonawcy inwestycji,  od prawej:  Leon Kotarba I sekretarz KW PZPR w Rzeszowie.

 Po pierwszej kampanii, przyszły następne. Powoli rosła powierzchnia działek przeznaczanych przez rolników pod uprawę buraka cukrowego. Po 15 latach funkcjonowania cukrowni liczba jej plantatorów spadła z trzydziestu tysięcy do około piętnastu.   Średni areał plantacji wzrósł z 0,5 ha do około  1,5 ha, tym samym obniżyły się koszty pozyskiwania surowca.   Niestety, fabryka zaprojektowana na produkcję minimum  60 tys. ton cukru w kampanii produkowała  go nie więcej niż 25 tys. ton. Produkt był złej jakości, a ilość zanieczyszczeń przekraczała dopuszczalne normy. Ceny zbytu nie rekompensowały wysokich kosztów produkcji. Wytwórnia notowała straty, a kruchą płynność płatniczą zachowywała dzięki kredytom, udzielanym głównie przez  Bank Gospodarki Żywnościowej. W czasie 15 lat funkcjonowania zakładu zarządzało nią 10 dyrektorów, z pośród których tylko jeden był profesjonalnym chemikiem-cukrownikiem. Ostatecznie na początku lat 90-tych XX wieku przedsiębiorstwo  straciło płynność płatniczą i zdolność do funkcjonowania na rynku. Zadłużenie wobec plantatorów, wobec dostawców materiałów kampanijnych i  BGŻ przekroczyło  wartość jego majątku.  Rolnicy kooperujący z cukrownią w ostrych, momentami dramatycznych protestach domagali się zapłaty za dostarczony surowiec. W takie sytuacji Bank wypowiedział dalsze finansowanie, a Wojewoda Rzeszowski sprawujący nadzór nad Cukrownią, rozważał jej likwidację.

 OSTATNIA SZANSA

     W lutym 1994 roku urząd Wojewody Rzeszowskiego objął dr Kazimierz Surowiec polityk PSL i nauczyciel akademicki. Sprawy rolnictwa i przetwórstwa rolno-spożywczego leżały mu szczególnie na sercu. Stąd też naprawę  potencjalnego bankruta uznał za działanie pierwszoplanowe. Już w kwietniu rozpisał konkurs na stanowisko zarządcy komisarycznego tego przedsiębiorstwa. Warunki konkursu były bardzo ostre. Ostatecznie w dwuetapowej rywalizacji spośród  ośmiu kandydatów konkurs wygrał niżej podpisany.

Rozpoczęła się   dramatyczna batalia o uratowanie cukrowni. Zarządca  bez zwłoki  zwolnił wszystkie firmy obce z wykonywania remontów i chybionych inwestycji w fabryce. Prace te powierzył załodze cukrowni. Aby uzyskać środki na bieżące funkcjonowanie firmy, za zgodą Agencji Rynku Rolnego,  sprzedał  państwowe zapasy cukru przechowywane w firmowych magazynach. Było to działanie bez precedensu.  Ryzykując głową, sprzedał „na pniu” do CHZ Rolimpex partię cukru z nadchodzącej kampanii. Równocześnie rozpoczął negocjacje z wierzycielami, głównie z Bankiem Gospodarki Żywnościowej w sprawie redukcji zadłużenia i zawarcia stosownych ugód. A  cała załoga i otoczenie cukrowni z nadzieją oczekiwało na cud i chociażby częściowe  oddłużenie firmy.   Na odzyskanie szans na kredyt obrotowy i kredyt skupowy. Na perspektywę kontynuowania produkcji cukru w najbliższej kampanii.

Opracowany siłami firmy, już na początku lipca 1994 roku plan naprawczy,  uzyskał akceptację Wojewody i Ministerstwa Przekształceń Własnościowych.   W BGŻ  otwarto postępowanie ugodowego. Również wniosek o przekształcenie w spółkę prawa handlowego bez zastrzeżeń zaakceptowało Ministerstwo.  Nie bacząc na protesty okolicznych cukrowni,  „Ropczyce”  przekupują ich plantatorów wyższą ceną za buraki, a załoga samodzielnie, nie szczędząc sił przygotowuje fabrykę do nadchodzącej kampanii.  Również BGŻ  aktywnie negocjuje z zarządcą warunki przyszłej ugody bankowej. W działaniach tych  wspiera zarządcę powołany przez niego Zespół Doradczy, w skład którego weszli znaczący przedstawiciele władz, banków i partnerów handlowych naprawianego przedsiębiorstwa.  Równocześnie zarządca informuje listami załogę o wszystkich zamierzeniach kierownictwa firmy, o tym co się już udało i o tym co będzie dalej.

                                                         Zespół Doradczy.

Siedzą od lewej: Bolesław Bujak – burmistrz Ropczyc, ks. dr Jan Zwierz, Jan Bury –poseł na Sejm RP, Barbara Litak – Zarębska – dyrektor Delegatury MPW, dr Kazimierz Surowiec – Wojewoda Rzeszowski.

 NADZIEJĄ SPÓŁKA  AKCYJNA

 Z końcem października 1994 roku po trudnych negocjacjach wszyscy wierzyciele Cukrowni, na czele z Bankiem Gospodarki Żywnościowej podpisują ugodę, której postanowienia umarzają 70% zadłużenia przedsiębiorstwa. Cukrownia odzyskuje zdolność kredytową i zdolność płatniczą za sprawą przyznanych, nowych kredytów. Z końcem kampanii cukrowniczej 1994 roku przedsiębiorstwo zamyka wstępny etap restrukturyzacji. Zawarta ugoda otwiera drogę do komercjalizacji to jest przekształcenia w spółkę akcyjną ze 100% udziałem Skarbu Państwa.

            Staraniem kierownictwa firmy już 18 stycznia 1995 roku warszawski notariusz Paweł Błaszczak przekształcił Przedsiębiorstwo Państwowe Cukrownia Ropczyce w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa, a 26 stycznia tegoż roku Sąd Rejonowy Gospodarczy wpisał spółkę do rejestru handlowego pod firmą Cukrownia „Ropczyce” SA z siedzibą w Ropczycach. Jej kapitał akcyjny wyniósł  11.300.000 zł. Na prezesa zarządu spółki powołano dotychczasowego zarządcę komisarycznego.

Nowo założona Spółka weszła w gospodarczą rzeczywistość z garbem ugodowych długów, niepewną bazą surowcową i kosmetycznie modernizowaną fabryką.  W zarządzie spółki pojawił się pomysł jej dokapitalizowania w drodze emisji i sprzedaży inwestorowi strategicznemu nowych, wyemitowanych przez spółkę akcji.  A następnie ich zbycia na europejskim rynku cukru. Pieniądze uzyskane z tej sprzedaży wpłynęły by bezpośrednio do kasy spółki, a nie do Skarbu Państwa. W cukrowni rozpoczęły się intensywne prace nad realizacja tego projektu. A zewsząd padały pytania „Co wy chcecie sprzedawać?  Kto kupi jakieś akcje?

 

DZIESIĄTKI MILIONÓW DO KASY FIRMY

A tymczasem zakończyła się kampania 1995 roku. Wyprodukowano 44 000 ton dobrej jakości cukru, po raz pierwszy od wielu lat  wypracowano niewielki zysk. Terminowo  spłacono plantatorów i co najważniejsze spłacono też wymagalne  zobowiązania układowe. Jednak prowadzone w spółce symulacje przyszłości, w szczególności wobec spadających cen na krajowym rynku cukru nakazywały użycie nadzwyczajnych metod by znacznie powiększyć kapitały spółki. W takiej sytuacji  zarząd intensywnie zabiegał o zgodę Skarbu Państwa na zdobycie pieniędzy w drodze emisji siedmiu milionów nowych akcji i sprzedaży ich europejskim inwestorom w trybie wewnętrznego konkursu ofert. Projekt był na tyle nowy, że ostatecznie, za wstawiennictwem ówczesnego wicepremiera Romana Jagielińskiego, przedstawiono go Radzie Ministrów, która uchwałą wyraziła  zgodę na zastosowanie go w praktyce. Otworzyła się droga do  zdobycia przez Spółkę znacznych pieniędzy.

W dniu 22 października 1996 roku Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy podjęło uchwałę o  podwyższeniu kapitału akcyjnego Spółki w drodze emisji 7 milionów nowych akcji. Ustalono, że cena emisyjna akcji wyniesie 5 zł, a więc pięć razy więcej niż jej wartość nominalna. Zatwierdzono również przedstawiony przez Zarząd regulamin konkursu. Przesłane do ośmiu europejskich koncernów cukrowych zapytania ofertowe spotkały się z żywym zainteresowaniem. Wszystkie koncerny złożyły deklaracje wzięcia udziału w licytacji ceny nowej akcji. Ostatecznie w wyniku konkursu najwyższą cenę bo aż 7,00 zł za akcję zaoferował niemiecki koncern Sudzucker AG największy w Europie producent cukru. Po zakończeniu konkursu  wpłacił do kasy spółki 49 milionów złotych. Niewyobrażalne pieniądze!

Moment przekazani akcji zbiorowej inwestorowi strategicznemu.

Od lewej; Eugen Jary – doradca Zarządu Sudcucker AG, Andrzej Skarbek – prezes Zarządu Cukrowni „Ropczyce” i Rudolf Muller – wiceprezes Zarządu Zudzucker AG.

Ropczyce 1997 r.

 POLSKA SPÓŁKA Z UDZIAŁEM KAPITAŁU ZAGRANICZNEGO

Cukrownia Ropczyce SA odetchnęła. Spłaciła wszystkie długi i rozpoczęła proces modernizacji swojego majątku produkcyjnego. Odważne, zdeterminowane i nowatorskie  działania Zarządu Spółki zapewniły jej dobrą przyszłość. W wyniku tej operacji udział inwestora strategicznego w je kapitale akcyjnym wyniósł 38,2%. W takim samym procencie dzielono potem zyski spółki oraz udział w jej władzach. Po tej operacji Cukrownia „Ropczyce” SA pozostała nadal polską spółką z udziałem kapitału zagranicznego. Wpływ tego kapitału na rekonstrukcję techniczno - technologiczną fabryki  i rozwój jej bazy surowcowej był ogromny. Po 50 latach od decyzji o  budowie w Ropczycach wytwórni cukru, po 30 latach od decyzji Wojewody Rzeszowskiego o zaangażowaniu profesjonalnego zarządcy komisarycznego przedsiębiorstwa, po 25 latach od chwili kiedy w spółce pojawili się niemieccy inżynierowie cukrownia produkuje dzisiaj blisko 120 tys. cukru rocznie i jest jedną z największych tego typu fabryk w Polsce. Pracują w niej w dużej liczbie mieszkańcy Ropczyc, kierują nią polscy, profesjonalni technicy i inżynierowie, a ogromne plantacje buraków o bardzo wysokiej zawartości cukru przysparzają polskim rolnikom znacznych korzyści finansowych.

Andrzej Skarbek

Stowarzyszenie Historyczne ODROWĄŻ.

 

 

Brak komentarzy: