WIELKA WOJNA cz. II
Na podstawie monografii dr. Jerzego Fiericha
PRZESZŁOŚĆ WSI POWIATU ROPCZYCKIEGO W USTACH ICH
MIESZKAŃCÓW
Ropczyce 1936.
Jeszcze trwała Wielka Wojna. Na
polach bitewnych Europy śmierć zbierała obfite żniwo, ale wydarzenia na szczytach władzy zwiastowały jej
przesilenie. W nocy z 6 na 7 listopada rozpoczął się w Rosji zamach stanu.
Obalono Rząd Tymczasowy i władzę przejęli bolszewicy. USA i Chiny wypowiedziały
wojnę Niemcom, a we wrześniu 1917 r. w Warszawie, w wyniku porozumienia
niemiecko – austriackiego, powołano Radę Regencyjną teoretycznie najwyższą władzę w Królestwie Polskim. Zapowiedziano
połączenie porozbiorowych ziem polskich
z austriacką Galicją. Jednak do końca działań wojennych i do
niepodległości porozbiorowej Polski było
daleko. Dopiero przekazanie władzy 11 listopada 1918 roku przez Radę Regencyjną
Józefowi Piłsudskiemu rozpoczęło proces
powojennej stabilizacji Państwa Polskiego.
Wydarzenia
te rozległy się echem po polskich miastach i miasteczkach. Jak
wspomina adw. dr Brunon Krise „ w
Ropczycach już 7 października 1917 roku- tj. od chwili ogłoszenia warszawskiej
Rady Regencyjnej, że włącza Galicję do Państwa Polskiego – wywieszono, mimo
protestów starostwa i żandarmerii, na gmachu Magistratu polską flagę” Mimo
poleceń Namiestnictwa Lwowskiego polska flaga wisiała tam nielegalnie prawie rok, aż do dnia 1
listopada 1918 roku kiedy to - za przyczyną trójki członków Polskiej
Organizacji Wojskowej, urlopowanych legionistów Roberta Ogorzała, Tadeusza
Sałacha i Zygmunta Werle - zostały strącone „orły
i emblematy”, symbole austriackiej władzy. To właśnie wtedy „flaga bohaterka” i wiele
wywieszonych nagle „jej towarzyszek”
dobitnie zaświadczyły o nadchodzącej niepodległości. Flagi te ustroiły rynek
miasta na biało - czerwono.
A działo się to na oczach stacjonującego
w Ropczycach batalionu wojska austriackiego złożonego z Niemców i Czechów. Jak
relacjonuje w swoim wspomnieniu dr Brunon Krise – „batalion ten był znienawidzony w całym powiecie”. Bowiem wyłapywał żołnierzy armii austriackiej narodowości
polskiej z tzw. „polskiego urlopu”. W rozumieniu administracji wojskowej byli to
dezerterzy, którzy odmówili dalszego udziału w wojnie po stronie austriackiej. Jednak
ukrywając się, nie czekali bezczynnie na odrodzenie się polskich sił zbrojnych.
Większość z nich zasiliła konspiracyjne szeregi Polskiej Organizacji Wojskowej, której żołnierze w roku 1918 weszli w skład Wojska Polskiego. Jak donoszą
źródła 26 tysięcy „peowiaków” z terenów trzech zaborów rozpoczęło służbę w
odrodzonym wojsku polskim.
A
tymczasem zarząd miasta z burmistrzem Władysławem Bursztynem i członkiem Zarządu
adw. dr Brunonem Krise rozbroił austriacka straż wojskową chroniącą Magistrat.
Straż ta na ich rozkaz posłusznie złożyła broń
w Sali Obrad oraz uwolniła grupę wojennych jeńców pracujących na rzecz
miasta. Następnie zarząd miasta rozpoczął rokowania z dowódcą batalionu w sprawie wydania Magistratowi
broni, wojskowego rynsztunku i odejście wojska z miasta. Rokowania były
ciężkie. Dopiero pod groźbą rozbrajania żołnierzy przez rewolucyjnie wzburzoną
ludność miasta i niebezpieczeństwa niepotrzebnego rozlewu krwi austriacki
komendant (w cywilu buchalter z Wiednia)
zgodził się na rozbrojenie podległego mu wojska. W porozumieniu zastrzeżono
wspólnie, że austriackiej broni władze miasta nie wydadzą ludności cywilnej,
tylko przekażą na przechowania
żandarmerii, która z kolei po poddaniu się, zobowiązała się przekazać
broń nowym, polskim władzom miasta tymczasowo reprezentowanych przez Magistrat.
Jak się okazało życie napisało nieco inny
scenariusz wydarzeń. Żołnierze batalionu narodowości czeskiej przeważnie uciekali
z miasta porzucając broń, która ostatecznie trafiła na wyposażenie oddziału
P.O.W. Niemcy zaś karnie odstawili
uzbrojenie na posterunek żandarmerii i pod dozorem Zygmunta Werli z P.O.W.
odmaszerowali do Sędziszowa i stamtąd - prowadzeni przez innego członka
Polskiej Organizacji Wojskowej - udali się do Rzeszowa.
A tymczasem
zarząd miasta utworzył milicję obywatelską, dbał o bezpieczeństwo w mieście, a
broń złożoną przez austriacki batalion i straż miejską przekazał oddziałowi
wojska polskiego, który utworzył por. Stanisław Dobrowolski w formie organizacyjnej
miejscowego garnizonu. Już na wiosnę
1919 roku oddział ten opuścił miasto i pod dowództwem Dobrowolskiego ruszył w
pole pod Lwów.
O
rozbrajaniu posterunków i przejmowaniu władzy na wsiach powiatu ropczyckiego
niewiele wiemy. Ludność wiejska po 140 latach austriackiej władzy, po 70 latach od zniesienie pańszczyzny przez cesarza Franciszka Józefa okrzepła
ekonomicznie i z ostrożnością podchodziła do narodowo-wyzwoleńczych idei. Tylko
niektórzy jej mieszkańcy akceptowali nadchodzące zmiany i brali czynny udział w
ich kreacji. Na uwagę zasługuje akcja
Antoniego Litaka, który w Gliniku 3 listopada 1918 roku wywiesił na budynku
urzędu gminnego ogłoszenie o powstaniu Polski. Była to niedziela. Ludzie
wracający z kościoła nie wierzyli temu
ogłoszeniu. Pytano, kto jest jego autorem czy, starosta czy ktoś inny?
Ostatecznie rzecz się wyjaśniła na popołudniowym zebraniu gminnym. Z
ciekawością, obawą i umiarkowaną radością przyjęto zapowiedź powstania Państwa
Polskiego. Tej samej nocy w Wielopolu dr. Kolasiński i dyr. Szkoły A. Milan
rozbroili posterunek żandarmerii . Rankiem na rynku do licznie zebranych
mieszkańców przemówił dr Milan tłumacząc zebranym doniosłość chwili i nawołując
do spokoju.
Przypuszczalnie podobne nastroje
umiarkowanego optymizmu i oczekiwania na polskość towarzyszyły pozostałej ludności powiatu. Nadchodziła bowiem ogromna
zmiana polityczna i gospodarcza. Ustabilizowana teraźniejszość dobrze zarządzanej,
prawie samodzielnej Galicji miała
przeobrazić się w coś lepszego. Nie wszyscy mogli, lub chcieli sobie ją
wyobrazić. Jednak zmiana nadeszła.
Polska się odrodziła, a wraz z nią nadeszła niepodległość.
Opracował:
Andrzej Antoni Skarbek
Stowarzyszenie Historyczne „ODROWĄZ”