WIELKA WOJNA
Na podstawie monografii dr. Jerzego Fiericha
PRZESZŁOŚĆ WSI POWIATU ROPCZYCKIEGO W USTACH ICH
MIESZKAŃCÓW
Ropczyce 1936.
Urodzaj roku 1914 w powiecie ropczyckim był wprost wyjątkowy.
Obrodziły zboża, ziemniaki, koniczyna, siano, tak że każdy miał wiele więcej niż
potrzebował. Skutkiem tego wzrosło pogłowie bydła i świń, a także innej drobnej
hodowanej w gospodarstwach „gadziny”.
Po nieurodzajach i głodzie lat 1912 i 1913 przyszłość mieszkańców
ropczycko-sędziszowskich wsi rysowała się bardzo optymistycznie. Niestety „było to
jakby błogosławieństwo na wojnę”, której forpoczta – austriackie rozkazy
mobilizacyjne, przyszły na ropczyckie wsie w nocy z 31 na 1 sierpnia. Wielu
zmobilizowanych już 2 sierpnia 1914 roku wyruszyło na wojnę, do swoich pułków. Intensywny
pobór trwał przez cały miesiąc tak że już we wrześniu trudno było spotkać
mężczyznę „zdatnego do roboty”. Pozostali
liczyli, że wojna potrwa krótko, a po jej zakończeniu może znowu nastanie
Polska.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny był zamach w Sarajewie. 28 czerwca 1914 r zastrzelono tam następcę
tronu Austro-Węgier arcyksięcia Franciszka Ferdynanda d’Este i jego małżonkę
Zofię. W konsekwencji już 28 lipca Austria wypowiedziała wojnę Serbii, 31 lipca
Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji i Francji, a niemiecka agresja na Belgię
spowodowała włączenie się do konfliktu Wielkiej
Brytanii. I tak się zaczęło. Wojna
trwała całe cztery lata. Jej bilans był zatrważający Poległo blisko 10 milionów
żołnierzy, a straty w ludności cywilnej to około 40 milionów istnień ludzkich.
A tymczasem już w drugiej połowie
września 1914 z okolic Sędziszowa,
głównie z Zagorzyc i Szkodnej wycofały się pod Tarnów wojska austriackie. Na
teren powiatu głównie w okolice Zagorzyc wkroczyli Rosjanie. Strach i panika
ogarnęła mieszkańców okolicznych wsi. Opowiadano niestworzone historie o
okrucieństwie Moskali i znęcaniu się nad bezbronną ludnością. Bogatsi uciekali
na zachód, na Dębicę i Tarnów w ślad za austriackim wojskiem, a pozostali, w
obawie przed ostrzałem artyleryjskim, budowali prowizoryczne schrony zaś cenniejsze
rzeczy (ubrania, zboże) zakopywali w
skrzyniach w ziemi. Niektórzy nawet zdejmowali strzechy by uchronić domy przed
pożarami. Do bitwy wówczas nie doszło, a Rosjanie nie czyniąc nikomu żadnych
krzywd i szkód, 7 października wycofali się na wschód. Stanęli okopując się
wzdłuż linii Sanu.
Na opuszczone przez Moskali tereny weszli
Austriacy wspierani przez Prusaków. Z marszu zaatakowali Rosjan prostopadle
do linii Sanu. Ostatecznie bitwa ta
została wygrana przez Moskwę, walki ustały
i 8 listopada 2014 roku w granice powiatu z powrotem weszli Rosjanie. W samych Zagorzycach od 10 do 14 listopada
stacjonowało 3 tysiące żołnierzy. Byli to żołnierze pułku nr 173 z Kurska i
pułku artylerii konnej. Rozpoczęły się masowe rekwizycje zbóż, siana, słomy i
żywego inwentarza. Rekwirowano konie i
krowy, gęsi i kury, a także kożuchy, buty i chleb. Płacono bardzo niskie, symboliczne wręcz
ceny. Mieszkańcy powiatu jak mogli chronili się przed wojskową grabieżą pospiesznie
chowając swoje mienie w przygotowanych
wcześniej również leśnych kryjówkach. Czasami z narażeniem własnego życia,
ostrzegając przed rekwizycją pomagali ludności wójtowie. Np. w Iwierzycach
Józef Sokołowski, w Zagorzycach Wojciech Kozek, w Wolicy Piaskowej Wincenty
Kocoń. Na niewiele to się zdało. Zapotrzebowanie na „furaż” rosyjskich wojsk
walczących z Austriakami było ogromne. Im bardziej od zachodu przybliżała się
linia frontu, tym gwałtowniej Rosjanie rekwirowali zwłaszcza konie robiąc
formalne obławy na ukrywających się z nimi po lasach chłopów. Wojska
rosyjskie przebywały na terenie powiatu
do maja 1915 roku.
Najgroźniejszy był sam odwrót Rosjan.
Często podpalali miejscowości, z których się wycofywali. Na początku maja 2015
roku spalili dwór rodziny Paliszewskich w Skrzyszowie oraz młyn i tartak w
Cierpiszu. Ustępując stanęli obronnie na linii Wisłoki potem na linii górnej
Wielopolki. Zażarta bitwa trwała 5 dni. Jej
skutki były dramatyczne. W Zawadzie kule armatnie zniszczyły kościół, a z zamku
dworskiego pozostała tylko baszta. W Żyrakowie spaliła się połowa wsi, w
Jarząbce spłonęły 43 budynki wraz ze szkołą przy czym Rosjanie zabili 5 osób
broniących swojego mienia. Ucierpiały również Ropczyce. Rosjanie odchodząc
spalili połowę miasta i wycofali się znowu
w okolice Zagorzyc. Okopali się na „Ochabowej Górze”. Zanosiło się na poważną
bitwę, jednak artyleryjski atak Austriaków zmusił ich do odwrotu w okolice
Szkodnej. Pozostawili 14 zabitych i wielu rannych. Dowodził nimi gen. Szymański
z 61 dywizji piechoty. Ostatecznie działania bitewne na terenie powiatu
zakończyły się 10 maja 1915 roku.
Po zepchnięciu Rosjan na wschód wojska
austriackie, ustanowiły w powiecie swoją, wojenną administrację. Rozpoczęli też
drugi już pobór do wojska. Objął on mężczyzn w wieku od 18 do 50 lat. Na wsiach pozostali tylko
starcy, kobiety i dzieci. Cała praca
spadła na ich barki, a mimo to niezbędne zabiegi gospodarskie były wykonywane
na czas i w miarę poprawnie. Nie było nędzy ani głodu. Sprzyjały temu dobre
urodzaje wojennych lat, a także zasiłki pieniężne, jakie otrzymywały kobiety za
swoich walczących lub poległych mężczyzn. Zasiłek wynosił do trzech koron austriackich
dziennie. (około 90 PLN według wartości z
2023 r.) Niektórym żołnierskim
rodzinom było znacznie lepiej niż przed wojną. Dokupywano gruntów albo
podnoszono sobie stopę życiową. Jednak zwiększona, nierównoważona podażą
towarów na rynek ilość pieniądza skutkowała wzrostem inflacji. A w raz z nią
rosły ceny. W roku 1916 austriackie władze wprowadziły restrykcyjne przydziały tłuszczów i chleba na osobę.
Równocześnie wprowadzono kontyngenty zboża do oddania. Aby można było wywiązać
się z obowiązkowych dostaw, administracyjnie pozamykano wszystkie młyny,
rekwirowano też żarna uniemożliwiając tym samym nielegalna produkcję mąki. W
1917 roku przejmowano pieniądze z kas gminnych za nic nie warte skrypty dłużne
– asygnaty. Na potrzeby wojska zabierano dzwony kościelne albo miedziane
pokrycia dachów kościołów płacą 3 korony za
1 kg metalu. W końcu inflacja, a z nią drożyzna tak wzrosła że np. szpula
nici, która przed wojną kosztowała 60 halerzy kosztowała już 36 koron, łokieć
płótna już 20 koron, a trzewiki 120
koron.
Wojna zbliżając się ku końcowi pozostawiła
po sobie w samym tylko powiecie
ropczyckim wielu zabitych i inwalidów.
Również dwa cmentarze wojenne w Wielopolu i Parkoszu oraz dwa pomniki
postawione na cześć poległych w Gnojnicy i Małej. Pozostawiła też zniszczenia
materialne zabierając dorobek ludności wiejskiej. Zniknęły konie i krowy,
gdzieniegdzie tylko pozostały pojedyncze świnie i resztki ptactwa domowego.
Przemarsze wojsk i rowy strzeleckie zdegradowały grunty rolne uniemożliwiając
szybkie odnowienie rolnictwa. Także choroby, jak hiszpanka, tyfus i czerwonka
zdziesiątkowały społeczności wiejskie. Upadła oświata i moralność.
Jednak w zachowanych wspomnieniach z tamtych
czasów niektórzy oprócz zła jakie przyniosła wielka wojna, widzieli również jej dodatnie strony. Żołnierzom walczącym na różnych frontach dała
możliwość obserwacji rolnictwa w innych krajach, a więc powiększyła ich wiedzę
i poszerzyła horyzonty myślowe. Większość tych co wróciła z wojny z powodzeniem
odbudowywała i modernizowała swoje gospodarstwa. Wyraźnie, na terenach
powiatu, zaznaczył się postęp
gospodarczy. No i zaczęła wyłaniać się na światło dzienne coraz silniej, nowa
sprawa; sprawa powstania Polski. Pamiętano rezolucję stronnictwa Piast w
parlamencie austriackim z 1916 r. o odbudowie Państwa Polskiego. Ludność
powiatu nawiązywała ściślejszy kontakt z odradzającym się własnym Państwem.
Poszli do legionów między innymi ochotnicy z Witkowic Franciszek Marchut i
Franciszek Nowacki, z Wielopola nauczyciel Marian Kantor, z Wolicy Ługowej kapitan
dr. Wojciech Wojdan i Franciszek Mach, z
Góry Ropczyckiej por. Aleksander Satkowski i inni. Ponadto służyli w legionach
ludzie z Latoszyna, Skrzyszowa, Zawady, Zagorzyc, Niedźwiady, z Brzezin itd. Werbował ich ks. Golonka z
Brzezin.
Aż przyszedł rok 1918. Austro-Węgry
zaczęły się rozpadać, a wielu żołnierzy wróciło do domów siedząc na tzw.
polskim urlopie. Bezskutecznie poszukiwani przez żandarmerię miedzy innymi w
Zagorzycach trzej legioniści z por. Kolbuszem na czele założyli tajną Polską Organizację Wojskową czekając na okazję
udania się pod rozkazy polskich oficerów, w polskich wojsku. I oto 1 listopada 1918 roku w czasie sumy na
Wszystkich Świętych do kościoła w Zagorzycach przyszedł rozkaz aby cały
tamtejszy oddział P.O.W. wyruszył do Dębicy. Poszło z Zagorzyc
18 peowiaków i z Gnojnicy 3. Wszyscy zostali wcieleni do formującego się 3
pułku strzelców konnych pod dowództwem hr. Łubieńskiego z Zassowa. Rozpoczęło
się przejmowanie władzy w polskie ręce. Cdn.
Opracował:
Andrzej Antoni Skarbek
Stowarzyszenie Historyczne „ODROWĄZ”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz