UCIECZKA I NADZIEJA
EMIGRACJA GALICYJSKA
Porozbiorowa Polska rozdarta miedzy trzech zaborców i wymazana z mapy
Europy - wobec represji politycznych, klęsk powstańczych i pogarszających się
warunków ekonomicznych – na przestrzeni II połowy XIX wieku traciła swoich
obywateli. Jak podają źródła około 3,5 miliona odważnych i zaradnych Polaków
zdecydowało się „uciec na stałe” z
ojczyzny by na obczyźnie szukać lepszego życia. Ich przedsiębiorczość i
najczęściej, młode silne ręce zaczęły uczestniczyć w ożywieniu gospodarczym
Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii i Argentyny, ale też Niemiec,
Austrii i Czech.
NADZIEJA
Galicja, jako Królestwo Galicji i
Lodomerii, była jednym z
najbiedniejszych regionów monarchii austro-węgierskiej. Obejmowała tereny Małopolski Zachodniej, pomiędzy
Wisłą a Sanem, Małopolski Wschodniej tj. Ruś Czerwoną ze Lwowem, Stanisławowem,
Tarnopolem, Przemyślem i Sanokiem, oraz fragmenty Wołynia, Podola i Bukowiny. Rozdrabnianie gospodarstw rolnych, przeludnienie
wsi oraz niskie plony prowadziły wśród chłopów do biedy, głodu i
braku perspektyw. Po zniesieniu pańszczyzny i ich uwłaszczeniu całe rzesze
mieszkańców wsi, dotychczas
„zaopiekowanych” socjalnie przez
dwory i folwarki, zderzyły się z realiami gospodarki towarowo-pieniężnej. Z
koniecznością sprzedaży na rynku wyprodukowanych przez siebie płodów rolnych,
sprzedaży swojej pracy i kupowania za pieniądze towarów, zapewnianych wcześniej
przez dwory, w ramach wymiany barterowej.
Rosło zapotrzebowanie na „żywy pieniądz”. Okres ten trwał około 25 lat, po którym - mimo nabywania przez nielicznych chłopów rozparcelowywanej, ziemiańskiej ziemi
- sytuacja nie uległa poprawie. Tym
bardziej, gdy zarzucono zwyczaj pozostawiania gospodarstwa w rękach
najstarszego syna i zaczęto je dzielić pomiędzy rodzeństwo. Toteż powszechna
bieda i brak możliwości rozwoju karlejących gospodarstw sprawiły, że odważniejsi i
bardziej zdeterminowani zaczęli szukać lepszego życia za granicą. Z ofertą
wyjazdu wychodzili naprzeciw pośrednicy.

Emigranci przy burcie parowca w Bremie – Niemcy rok
1874
Domena publiczna
W konsekwencji wielu mieszkańców
zwłaszcza z zachodniej Galicji z okolic Nowego Sącza, Rzeszowa, Tarnowa ruszyło
tłumnie „za chlebem” do Ameryki. To wtedy narodziła się melodia i słowa songu „Góralu czy ci nie żal… śpiewana tęsknie do dzisiaj.
Emigranci na
statku – widoczna Statua Wolności
Domena publiczna
Emigranci na Ellis Island - Ameryka rok 1902
Domena publiczna.
Emigranci na ziemi amerykańskiej po zejściu na ląd.
Domena publiczna
Niektórzy wracali po kilku latach z
zarobionymi „dolarami”, ale wielu osiedlało się tam na stałe w stanach Nowy
Jork, Pensylwania, New Jersey, Illinois, głównie w Chicago, a z czasem w wielu innych
ośrodkach na wschodzie i środkowym zachodzie Stanów, tworząc tam etniczne
skupiska „krajanów”. Później przekształciły się one w silne ośrodki polonijne. Ocenia się,
że w okresie od 1870 roku do 1914 wyemigrowało z Galicji około miliona mieszkańców. Jednak po zarobieniu
dolarowej gotówki wielu z nich powróciło
do kraju. Swoim strojem, swobodniejszym zachowaniem i inwestycjami w rozwój pozostawionych
gospodarstw budzili powszechny podziw skłaniając tym samym kolejnych młodych ludzi do wyjazdu „za ocean. Apogeum
emigracyjne do Stanów przypadło na przełom
XIX i XX wieku.
„ZA CHLEBEM” Z
POWIATU ROPCZYCKIEGO.
Jak proces wypraw „za chlebem” przebiegał
w okolicach Ropczyc i Sędziszowa w swojej monografii pt. „ PRZESZŁOŚĆ WSI
POWIATU ROPCZYCKIEGO W USTACH ICH
MIESZKAŃCÓW” opisał etnograf dr Jerzy Fierich. Powiat ropczycki
był terenem, którego mieszkańcy żyli głównie z rolnictwa i drobnego rzemiosła.
Gospodarstwa stawały się coraz mniejsze, ziemi nie starczało, a warunki
życia surowe. W takich okolicznościach
emigracja stała się ucieczką od biedy i nadzieją na przyszłość. Wg. relacji Fiericha jako jeden z pierwszych w roku 1883 wyjechał z Krzywej do Ameryki, Wojciech Łagowski. Cyt: „toż
to było we wsi strachu i gadania bez liku, bowiem naród bał się kolej jechać, a
cóż dopiero okrętem, którego nikt nie znał i nigdy nie widział. W rok później wyjechał drugi, potem trzeci, a
kiedy ci przesłali kilka dolarów to istny szał ogarnął wszystkich, pożyczał kto
mógł na drogę i wyjeżdżał do złotodajnego kraju”. O wyjeździe każdy marzył,
a na zabawach śpiewano „ O przekrasno
Ameryko, byś nie była tak daleko…”
EMIGRACJA ŁAŃCUCHOWA
Pojawiło się zjawisko emigracji
łańcuchowej. Wyjazd jednych osób uruchamiał wyjazdy kolejnych. Przysyłane i
przywożone z Ameryki pieniądze w znaczący sposób poprawiały materialne warunki
życia na wsi. Taka opinią dzielono się z etnografem w Wolicy Piaskowej i Borku Wielkim. W Kamionce
i Latoszynie mieszkańcy twierdzili, że
zarobione w Ameryce pieniądze umożliwiły powracającym nabywanie ziemi z
rozparcelowywanych ziemiańskich majątków. Jak pisze dr Fierich, emigranci wspomagali pieniężnie również swoje wsie. Np.
w Jaźwinie wybudowano dom ludowy. Szacuje się, że w latach 1880 do 1914 roku z
terenu powiatu ropczyckiego, zamieszkiwanego przez około 58 000 ludzi wyjechało głównie do Ameryki, od sześciu do siedmiu tysięcy osób.
ZA DOLARY ZIEMIA
Parcelacja ziemiańskich folwarków zaczęła się w latach
osiemdziesiątych XIX wieku. Proces ten trwał aż do początku lat 20-tych wieku
następnego.. Rozparcelowywane grunta – poza
Żydami, kupcami i ziemianami - nabywali za amerykańskie pieniądze miejscowi
i okoliczni chłopi. Np. ze Szkodnej, Lubczy, Nagoszyna, Borowej i Nawsia. Kupowali je wprost lub przez Bank Ziemski w
Łańcucie. Nabywano po kilkanaście mórg,
ale też po kilka. Na tych gruntach najczęściej powstawały nowe gospodarstwa np.
w Nagoszynie powstało ich aż 31, niezależnie od tego niektóre małe gospodarstwa powiększały swój dotychczasowy
obszar. Czasem też powstawały całkiem nowe przysiółki, tak jak w Sielcu - Podlasek
z 20 gospodarstwami, a w ww. Nagoszynie - Cieszęcin. Zjawisko to miało też negatywne
skutki. Jak pisze dr. Jerzy Fierich „pod pewnymi względami rozparcelowywanie
folwarków było dla chłopów niekorzystne, gdyż wcześniej dwory dawały zarobek,
zwłaszcza chłopom uboższym.” Zanikała dawna równość w biedzie i potencjale
produkcyjnym. Wieś zaczęła się rozwarstwiać. Bogatym
przybywało, a biedni stopniowo ubożeli. To właśnie oni napędzali zjawisko
emigracji zarobkowej do Stanów.
ROZWÓJ WSI
Jednak zmiany te miały też znaczący społecznie, pozytywny skutek. Wraz z
parcelacją dworów znikało ich prawo propinacji czyli monopolu na produkcję i wyszynk
alkoholu. Skutkiem tego zamykano dzierżawione
od ziemian żydowskie karczmy. Gwałtownie zanikało zbiorowe pijaństwo, pojawił się zaś przywieziony z Ameryki etos pracy i
postęp techniczny. Zaczęto sprowadzać nieznane wcześniej maszyny rolnicze jak
kultywatory, obsypniki, młocarnie itp. Zaczęto hodować bydło mleczne, uprawiać
rośliny okopowe. głównie ziemniaki.
Zaprzestano powszechnej wcześniej uprawy i przetwarzania lnu na odzież
zastępując ubiorami z importowanych
tkanin bawełnianych. Zakładano kółka rolnicze i spółdzielnie mleczarskie.
Pierwsze kółko powstało już w 1887 roku w Brzezinach. Kółka z kolei otwierały
sklepiki skutecznie konkurujące z handlem żydowskim. Powstawały samopomocowe
instytucje finansowe takie jak Towarzystwo Zaliczkowe w Sędziszowie. Ale dopiero spółdzielcze spółki
oszczędnościowe typu Reiffeisena stworzyły odpowiednie dla potrzeb wsi warunki
finansowania produkcji rolniczej. Na uwagę zasługują ochotnicze straże pożarne.
Pierwszą założono w 1898 w Brzezinach, kolejne w Borku Wielkim i Zwierniku. Potem już straż pożarna istniała w każdej wsi strzegąc
jej zabudowań przed ogniem. Zmienił się
także strój chłopa, a wraz z nim świadomość klasowa. Jak pisze dr. Fierich „w
Bobrowej chłopi powracający z Ameryki sprowadzali nowe mody, ubrania, oberoki, marynarki, palta, krawaty i różne
obce zwyczaje”.
TOŻSAMOŚĆ SPOŁECZNO-POLITYCZNA
Budziła się wśród chłopów świadomość klasowa
oraz chęć oddziaływania na stosunki społeczne na swojej wsi, w gminie, w
powiecie i w kraju. Pierwsze zaczątki ruchów
politycznych odnotowano w roku 1858 na wspólnym zjeździe chłopów z Wolicy Ługowej i
Przedmieścia Sędziszowskiego. Jednak
powszechne rozbudzenie świadomości politycznej nastąpiło dopiero w latach
osiemdziesiątych XIX wieku dzięki obywatelskiemu nauczaniu ks.Stanisława
Stojałowskiego – społecznika i ważnej postaci ruchu ludowego. Za jego zachętą
zaczęto wspólnie czytać gazety takie jak „Niedziela” „Pszczółka” „Wieniec”
i Gazetę Świąteczną. Pojawili się
liderzy ruchu ludowego „ do których
chłopi udawali się po wskazówki i wyjaśnienia i u których schodzili się na
narady polityczne. Taka rolę w okolicy Wolicy Ługowej odgrywał Stanisław
Birkowski, a w okolicach Wielopola Maciej Gac z Nawsia” – odnotowuje dr Jerzy Fierich. Ruchy te jeszcze nieśmiałe,
wkrótce połączyły się i już 28 lipca 1895 roku chłopscy delegaci utworzyli w
Rzeszowie w gmachu Sokoła Stronnictwo
Ludowe , które wkrótce przyjęło
nazwę Polskie Stronnictwo Ludowe. Istnieje
ono do dzisiaj.
IMIGRANCI ROZWIJAJĄ AMERYKĘ
Tymczasem w Ameryce i innych krajach, polskie, emigranckie ręce przyczyniały się do
dynamicznego rozwoju gospodarczego. W
USA powstawały fabryki, kopalnie, linie kolejowe - potrzebna była tania siła robocza gotowa do
pracy fizycznej. Przybysze z Galicji nie znali języka, nie mieli obywatelstwa amerykańskiego
i byli w pełni zależni od pracodawców. Nie uczestniczyli też w znaczących
buntach czy strajkach. Zamiast tego
tworzyli liczne, lokalne stowarzyszenia i fundacje, a także gazety i stacje
radiowe, które były platformami do
dyskusji i pomocy wzajemnej. Powstawały kościoły i szkoły wspomagające zachowanie
polskiej tożsamości, a również po to żeby przygotować kolejne pokolenia do życia
w nowym kraju. Tym zjawiskom sprzyjał rząd Stanów Zjednoczonych, wykorzystywał
je skutecznie przemysł, zyskiwali zaś
wszyscy Amerykanie: ci starzy, dawno tam
przybyli i ci świeżej daty, którzy zarobionymi pieniędzmi wspomagali też pozostawione
„za wodą” małe ojczyzny. Ten kolosalny rozwój odnotowany na przełomie XIX i XX
wieku w kraju emigrantów, jakim są Stany
Zjednoczone, wspomagali Polacy, przybywający tam licznie z trzech zaborów. Z biegiem lat
budził się wśród nich żal, że nie było im dane osiągnąć na Ojcowiźnie dobrostanu
jaki wyrwali swoją pracą Ameryce.
Historia emigracji zmusza dziś do postawienia pytania: jak pogodzić wrogość do współczesnych migrantów z tamtą
opowieścią? Jak przekonać do przyjaznego ich wykorzystywania? Jak w końcu uznać
ich trud za przyczynek do rozwoju naszego kraju, którego, - na szczęście - nie trzeba już opuszczać ani za „za
chlebem” ani ku wolności.
Andrzej Antoni Skarbek
Stowarzyszenie Historyczne ODROWĄŻ
Wrzesień 2025 rok
W tekście wykorzystano:
Zdjęcia i grafiki z domeny publicznej,
ponadto: Przeszłość wsi
powiatu ropczyckiego w ustach jej mieszkańców.
dr. Jerzy Fierich wyd. 1933 roku